OLIMP ZŁOCIENIEC: Liszko – Rzepecki, Osipiak, Szyszkowski, Czermanowicz – Roszewski (od 55 min. Miszkiewicz), Wojciechowski, Bielak, ż.k, (od 75 min. Stachura), Roszczyk (1 bramka w 3 min.), Dusza (1 bramka w 42 min.), Leoniewski.
ZAWISZA GRZMIĄCA: Jabłoński (16 lat) – Klepczarek, Szyjkowski (ż.k), Wieczorek, Żukowski, Węglowski, Kuźma, Krupski, Rykaluk (od 30 min. Borowicz), Krupski (od 40 min. Mordas), Bator (1 bramka). Z WALKOWEREM ZA POGOŃ W KIESZENIACH
(ZŁOCIENIEC). Do meczu z Zawiszą z Grzmiącej złocieniecki Olimp przystępował uskrzydlony wiadomością o trzech punktach w wyniku walkoweru za mecz z Pogonią Połczyn Zdrój sprzed trzech tygodni. Dlatego spotkanie rozpoczęło się od falowych ataków gospodarzy, po znakomicie rozdzielanych piłkach przez środkowego pomocnika Mariusza Wojciechowskiego. W meczu nie wystąpił środkowy obrońca, Andrzej Bębas, zastąpił go Michał Osipiak. Pierwsza bramka padła szybciutko, bo już w trzeciej minucie. Zdobył ją Grzegorz Roszczyk po podaniu Krzysztofa Leoniewskiego.
Zawisza kontrował pojedynczymi długimi wrzutkami w pole karne Olimpu, po których obrona złocienian nie za bardzo wiedziała, co czynić. W jednej z takich sytuacji sam na sam z pustą bramką znalazł się Węglowski, ale przestrzelił. Identycznie było w meczu z Pogonią, z tym, że w tamtym spotkaniu w identycznej sytuacji padła bramka. Słowem – bardzo wyraźna uwaga do gry Patryka Czermanowicza i środka obrony.
BŁĘDY OLIMPU W OBRONIE
Ze spalonego po podaniu Duszy ładną bramkę zdobył Leoniewski, spalony był jednak bez zbędnych dyskusji. Bator z Zawiszy prościutko ograł na środku pola karnego Osipiaka i gdy już składał się do strzału na osamotnionego Liszkę, ostatkiem sił zdołał przeszkodzić mu jednak Osipiak. Pokazane dwie sytuacje bramkowe dla Zawiszy sygnalizowały, że z szykami obronnymi Olimpu nie jest najlepiej – szczególnie z ich prawej strony. Dowiedzieliśmy się potem, że Patryk Czermanowicz grał z kontuzją.
Ze spalonego piłka wpadła do siatki Liszki po głowie Batora. I tym razem piłka poszła na prawą stronę obrony Olimpu, a Bator był zupełnie pozbawiany opieki. To bardzo poważne błędy w defensywie Olimpu.
Żywiołowo grający Dusza wygrał bój o piłkę z trzema graczami Zawiszy, i gdy wydawało się że będzie sam na sam z bramkarzem, jakimś cudem wybrał mu piłkę spod nóg Wieczorek. I znów to samo – Bator uciekł lewą stroną przez nikogo nie niepokojony, uderzył piłkę na długi róg, ale podania nie potrafił zamknąć Krupski. To była trzecia sytuacja na bramkę dla Zawiszy. Dla Olimpu to sygnał o poważnych mankamentach w grze obronnej. Prawa strona.
Drugą bramkę dla złocienian zdobył Dusza po solidnym zamieszaniu w polu karnym Zawiszy. Do końca pierwszej połowy pozostało kilka minut.
SZTURM ZAWISZY
Po przerwie bardzo solidnie przycisnął Zawisza. Tuż nad poprzeczką Olimpu strzelił Krupski. Zaraz potem po podaniu z rzutu rożnego huknął z prawej nogi Bator, a piłka usiadła na poprzeczce i poszła za bramkę.
Na osiem minut przed końcem spotkania w wyniku wyjątkowej nieporadności obrony Olimpu, Bator strzela sam na sam z Liszko, bramkarz Olimpu strzał sparował, ale dobitka była bezwzględna. Olimp wygrał, ale tylko 2:1.
PO MECZU
Złocienianie mecz wygrali i zdobyli trzy punkty, lecz Zawisza stworzył tyle sytuacji, że doprawdy jest się czym martwić. Przede wszystkim brakiem ogrania prawie wszystkich zawodników. Niektórzy z nich (P. Czermanowicz) rażą kompletnym zagubieniem podstawowych umiejętności technicznych. Dał się wyraźnie we znaki brak w obronie Andrzeja Bębasa – na tego rodzaju absencje Olimp w żadnym wypadku nie może sobie pozwalać. Dopóki Olimpowi starczyło sił, były długie podania, ucieczki skrzydłami. W miarę ich ubytku obrona cofała się aż na swoje pole karne i tylko sam Bator mógł zdobyć nawet i trzy bramki. Gwoli sprawiedliwości dodajmy, że i Olimp miał kilka sytuacji, z których bramek mogło być też kilka.
Kolejne spotkania zapowiadają się mimo wszystko wyjątkowo atrakcyjnie, gdyż forma piłkarzy ze Złocienieckiego Lasku powinna wzrastać z meczu na mecz. Nie jest jeszcze powiedziane, że Lech i Drawa są poza zasięgiem złocienian, a przynajmniej ci mogą im jeszcze sporo krwi napsuć i nawet zadecydować o tym, która z tych drużyn awansuje do IV ligi.
I jeszcze raz – OLIMP NIE MOŻE GRAĆ BEZ ANDRZEJA BĘBASA!!!
Tadeusz Nosel