Na Siecinie zatonęła motorówka, utopił się turysta
(JEZIORO SIECINO) Wielkim dramatem warszawskiej rodziny zakończyła się przejażdżka motorówką
po jeziorze Siecino. Po jej wywróceniu się utopił się ojciec. Syn sam dopłynął do lądu i wezwał pomoc. Matkę uratowali plażowicze po długim dryfowaniu na wiośle. Kierujący motorówką
jej właściciel był pod wpływem alkoholu.
Stanie przed sądem
za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Do tragedii doszło w miniony poniedziałek, 7 sierpnia, w samo południe. 51-letni mieszkaniec Połczyna Zdroju, mając motorówkę, postanowił pokazać rodzinie z Warszawy uroki Siecina. Turyści mieli za chwilę wyjeżdżać do domu, ale zgodzili się na przejażdżkę. Być może wyjechali by zadowoleni ostatnią podróżą po jeziorze, gdyby nagle nie zamieniła się ona w dramat. Okazało się, że dla ojca rodziny była to ostatnia podróż w życiu.
Przyczyną wypadku była brawura kierującego łodzią, a także wpływ wypitego alkoholu. Po zdarzeniu policja stwierdziła u niego prawie 2 jego promile. Podczas manewru zawracania nie zachował należytych środków ostrożności, w wyniku czego doprowadził do wywrócenia i zatopienia łodzi. Niespodziewanie rodzina znalazła się w wodzie. 51-letni ojciec momentalnie utonął, prawdopodobnie zachłystując się wodą. Jego 21-letni syn zaczął płynąć do brzegu. Gdy dopłynął, wezwał na pomoc przebywających tam ludzi. Do wody wskoczyło dwóch mężczyzn, którzy uratowali matkę, która oparta na wiośle dryfowała po wodzie. Była wyczerpana i wyziębiona. Trafiła do szpitala. Mężczyźni pomogli też właścicielowi łodzi, który holował topielca trzymając go za rękę.
Jak nam powiedział zastępca prokuratora rejonowego w Drawsku Pomorskim Wojciech Sadowski, prokuratura złożyła do sądu wniosek o areszt tymczasowy dla sprawcy wypadku. Będzie on odpowiadał tak, jakby spowodował wypadek w ruchu drogowym ze skutkiem śmiertelnym. Za taki wypadek, będącemu pod wpływem alkoholu, kodeks karny zwiększa górną granicę kary o 4 lata, z 8 do 12. Wydaje się jednak, że największą karą jest życie ze świadomością, że spowodowało się śmierć człowieka.
Osobnym wątkiem może być naruszenie przepisów lokalnych, gdyż Rada Powiatu Drawskiego 3 października 2005 r. ustaliła strefę ciszy na jeziorze Siecino, wprowadzając tam zakaz używania jednostek pływających wyposażonych w silniki spalinowe.
Jak wynika z uchwały, zakaz ten nie dotyczy tylko jednostek pływających organów Policji, Straży Pożarnej, Lasów Państwowych, Dyrekcji Drawskiego i Ińskiego Parku Krajobrazowego oraz podmiotów uprawnionych do prowadzenia gospodarki rybackiej na tym jeziorze, w zakresie niezbędnym do wykonywania czynności związanych z ochroną, utrzymywaniem bezpieczeństwa i porządku publicznego oraz wykonywaniem zadań gospodarczych, a także statków żeglugi śródlądowej wykonującej przewozy pasażerskie i posiadających świadectwo zdolności żeglugowej. Ktoś powinien czasami sprawdzić, czy ten zakaz jest przestrzegany. Czasami wydaje się, że ludzie toną, ale gdzieś daleko, bo o takich przypadkach informują w telewizji. W sąsiednim powiecie łobeskim utonął niedawno młody mężczyzna kąpiąc się w jeziorze utworzonym po wyrobisku żwiru. Drugi skoczył do wody i uderzając głową w dno złamał kręgosłup. Trzy jakże różne przypadki, ale związane z wodą. Warto pamiętać, że to był zawsze niebezpieczny żywioł i takim pozostał. Wciąż i wciąż trzeba przed nim ostrzegać. KAR