(ŁOBEZ) W czerwcu br. rada miejska uznała za zasadną skargę na burmistrza, złożoną przez pana Mariana Parchimowicza, ale do tej pory nic się nie zmieniło. Nadal nie ma wody na działce budowlanej. W czwartek radni po raz drugi uznali kolejną skargę za zasadną. Nie zanosi się jednak, by to coś pomogło. Jednak te skargi mogą mieć wpływ na ocenę pracy burmistrza, przy podwyższaniu mu pensji i przyznawaniu dorocznej premii.
Jak poinformowała na sesji przewodnicząca rady Elżbieta Kobiałka, pan Marian Parchimowicz wysłał skargę do wojewody, a ten przesłał ją do rady, więc rada musi ją rozpatrzyć. I rozpatrzyła.
Z mojej strony nie widzę p
roblemu
- Nam nie chodzi o fakt zasadności tejże skargi, bo zgodnie z opinią, jaką miałem, zgodnie z brakiem zapisu w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym (WPI) - brakiem środków, żaden wójt, burmistrz lub prezydent na moim miejscu nie postąpił by inaczej. Tu nie ma co dyskutować, natomiast należy dyskutować nad tym, bo problem pozostał. Tu nie chodzi o to, że ja jestem tym niedobrym, który nie chce. Problem polega na tym, żeby go rozwiązać. Jest realna szansa... Bardzo możliwe, że doprowadzimy tę sprawę do końca, żeby umożliwić panu Parchimowiczowi rozpoczęcie budowy, żeby można było tam doprowadzić wodę na jego działkę, bazując na przyłączu, które tam było wykonane. Nie widzę żadnego problemu z mojej strony, aby na ten temat porozmawiać z panem Parchimowiczem, ale też z pozostałymi stronami, których ten problem dotyczy, czyli właścicielem nieruchomości, prezesem Misiunem. Jeśli dojdziemy do konsensusu, to żaden problem. Mogę takie spotkanie zorganizować u siebie, jeśli będzie wola czterech stron, a z mojej strony nie ma żadnych przeciwskazań i niechęci, to sprawę możemy załatwić w ciągu najbliższego tygodnia. Krótka piłka. - powiedział burmistrz Ryszard Sola.
Krótka piłka i... jeszcze krótsza
Przewodnicząca Kobiałka dodała. - Dowiedziałam się przed sesją, że istnieje możliwość techniczna podłączenia pana nieruchomości do przyłącza, które wykonał sąsiad na własny koszt, pod warunkiem, że właścicielka tej posesji wyrazi zgodę. Wtedy, na tak zwanym podliczniku będzie możliwość korzystania z istniejącego już przyłącza, który nie jest własnością gminy, jest własnością sąsiada pana nieruchomości. Pan burmistrz deklaruje, że w następnym tygodniu, jeżeli właściciele potwierdzą chęć takich rozmów, zorganizuje spotkanie z udziałem technika i znajdzie rozwiązanie techniczne, żeby woda popłynęła.
- Na czas budowy dostanę podlicznik z działki sąsiadującej, ale jak skończy się budowa, to będzie tak, że będę musiał wywiercić sobie studnię. - skomentował krótko tę pomoc pan Parchimowicz.
Przewodnicząca Kobiałka tłumaczyła, że to tymczasowe rozwiązanie, ale może potrwać nawet do czasu, zanim gmina wybuduje tam wodociąg, czyli około dwóch lat. Są to tereny rolne, których właściciele zaczęli dzielić działki i chcą tam budować. Gmina musiałaby wybudować tam 700 metrów wodociągu. Trzeba przypomnieć, że w WPI były pieniądze na dokumentację tego wodociągu, ale... zniknęły.
Znikające pieniądze na dokumentację budowy wodociągu
- Miasto zainwestowało pieniądze w plany i uzbrojenie działek w innych miejscach; uzbrojenie 13 działek na ul. Przemysłowej, ponad 60 działek na ul. Węgorzyńskiej. - wyliczała przewodnicząca. - To jest oferta miasta i tam będą koncentrowane środki na infrastrukturę. Jeśli ktoś ma pomysł budowy gdzieś hen pod lasem, to musi ponosić te uciążliwości. Natomiast umożliwienie włączenia się do istniejących sieci – jak najbardziej jest zadaniem pana burmistrza i wodociągów i rada takie działania musi wspierać. - mówiła Kobiałka..
Odnosząc się do zniknięcia z WPI zapisu o pieniądzach na dokumentację na wodociąg w rejonie ul. Spokojna i Czcibora, powiedziała, że nie jest to prawdą.
- Nic nie znika z planu. Dokonywane są zmiany. Radni głosowali i większość zdecydowała, żeby te środki przeznaczyć na inny cel. - powiedziała.
- Czy pan Parchimowicz dostanie takie same warunki przyłączenia, jak pani Szymańska? - zapytał radny Lech Urbański, któremu wyraźnie nie podobało się różnicowanie obywateli na równych i równiejszych. Wcześniej skierował do burmistrza uwagę, by zachował ciągłość administracyjną, bo jeżeli wydano pozwolenie na przyłącze jednej osobie na tym terenie, to powinni dostać też inni.
- Nie wiem, jakie dostanie. To wypracujemy na tym spotkaniu, którego zorganizowanie zadeklarowałem. - odpowiedział burmistrz.
Kto usunął, a nie powiedział
W kwestii usuniętego zapisu z WPI, dotyczącego pieniędzy na dokumentację na ten wodociąg, zareagował radny Henryk Stankiewicz.
- W lipcu był jeszcze ten zapis. We wrześniu już go nie było. Przeczytałem protokół z lipcowej sesji i nie było tam nigdzie napisane, że to się wycofuje z WPI. - stwierdził. Okazało się, że zapis był, ale później, przy zmianie WPI, został wyrzucony i nikt radnym nie powiedział, że chodzi o ten wodociąg, a oni przegłosowali całą uchwałę. Jak nie wiedzieli o tym punkcie, to nie mogli o nim dyskutować, a jak nie było dyskusji, to nie mogło być żadnego zapisu w protokole.
- Gdyby ktoś nam o tym powiedział, to byśmy dyskutowali o tym albo nie. Jak sobie przypominam, a sklerozy jeszcze nie mam, to na ten temat nie było nic mówione, więc proszę nam tutaj nie robić wody z mózgu. - stwierdził podenerwowany radny Stankiewicz.
Przed głosowaniem, przewodnicząca Kobiałka stwierdziła, że skoro rada już raz uznała skargę pana Parchimowicza za uzasadnioną, to tę – w świetle wyjaśnień burmistrza - można uznać za niezasadną i tak będzie głosować. Jednak znalazła się w mniejszości. Radni 11 głosami za, przy 3 przeciwnych, uchwalili, że skarga pana Mariana Parchimowicza jest uzasadniona. KAR