(ŁOBEZ.) Wprawdzie handel na targowisku w Łobzie nie można uznać za zbyt bogaty, jednak, gdy pojawi się osoba sprzedająca swój towar poza wyznaczonym miejscem, na ten fakt reaguje nie tylko strażnik miejski czy poborca opłat, ale i tutejsi handlowcy.
W minionym tygodniu zadzwoniła mieszkanka Łobza z informacją, że ktoś handluje na cmentarzu.
- Dlaczego na terenie cmentarza sprzedawane są kwiaty, skoro jest specjalnie do tego wyznaczone miejsce? Przecież jest targowisko i są stoiska. Właściciele płacą podatki, ludzie na targowisku wnoszą opłaty, to trafia do kasy gminy. Dlaczego więc ktoś z zewnątrz ma sprzedawać na cmentarzu i niszczyć trawniki, tym bardziej, że przecież jest to teren starego cmentarza? To samo się dzieje przed Wszystkimi Świętymi. Przecież lepiej i wygodniej dla wszystkich byłoby, gdyby ludzie przyjezdni sprzedawali na targowisku. Lepiej nawet dla tych, którzy już tam są. Niech będzie jedno miejsce w Łobzie, specjalnie w tym celu wyznaczone. Sprzedając tam, robią dodatkową konkurencję dla tych, którzy chcą działać zgodnie z przyjętą zasadą w mieście. Niech wszyscy będą na targowisku i niech wszyscy będą traktowani równo. – powiedziała jedna z mieszanek Łobza.
O wyjaśnienie poprosiliśmy burmistrza Łobza Ryszarda Solę.
- Generalnie rzecz biorąc, mamy targowisko miejskie. Osoby, które handlowały na targowisku, chciały mieć utwardzony plac, oświetlenie, wodę i sanitariaty. Obecnie to wszytko jest. W tej gminie jest jedna obowiązująca zasada – mamy jedno miejsce, które traktujemy jak targowisko. Po to gmina wydała te pieniądze, aby przyjąć jakiś schemat działania. Problem pojawia się pod koniec roku, gdy przyjeżdżają osoby handlujące petardami, a nasi sprzedawcy też chcieliby zarobić. Wówczas przychodzą do mnie nasi sprzedający i informują, że gdzieś na chodniku rozłożył swoje petardy ktoś zewnątrz i sprzedaje nie do końca w sposób legalny. Nie do końca wiemy, czy produkty te, które oferuje, są bezpieczne. Wówczas uczulam straż miejską, że jeśli ci ludzie już chcą sprzedawać, to niech to robią na targowisku.
W sumie jest to delikatna kwestia. Są mieszkańcy Łobza, którzy coś hodują, coś produkują na swoich działeczkach i chcieliby coś sprzedać i o nich muszę przede wszystkim zadbać. Trzeba dyscyplinować przede wszystkim tych, którzy przyjeżdżają z zewnątrz na zasadzie doskoku. Jeśli dana osoba przyjeżdża, ma zgodę zarządcy danej ulicy, bo rozłożył się na chodniku przy danej ulicy i wniósł opłatę u mojego poborcy, to on niejako zalegalizował fakt, że będzie sprzedawał. Najczęściej, dając im zgodę na taki handel, kierujemy ich na targowisko. Strażnik ma zadbać o to, aby ta osoba była na targowisku – wyjaśnił włodarz. mm