(RADOWO MAŁE). Wprawdzie ośrodek zdrowia w Radowie Małym został bardzo ładnie wyremontowany, jednak brakuje tu gabinetu ginekologa. Panie z gminy Radowo Małe muszą dojeżdżać do specjalisty aż do Reska. Póki co, mimo starań radnych i samorządowców taki stan rzeczy jeszcze się nie zmieni, choć zmieni się ustawa mówiąca o obowiązku kontroli u specjalisty.
NFZ nie widział potrzeby, aby gminie przyznać punkty. Bez nich żaden lekarz nie jest zainteresowany otwarciem gabinetu w Radowie Małym. Koło się zamyka, a zarówno władze jak i mieszkańcy gminy czują się bezsilni.
- Ośrodek zdrowia jest teraz bardzo pięknie wyremontowany, przystaje na XXI wiek, społeczeństwo chciałoby, aby poszerzyć usługi w naszym ośrodku zdrowia, aby nie funkcjonował w nim tylko lekarz rodzinny od poniedziałku do piątku, ale jeszcze ktoś. Znam ośrodki zdrowia w Węgorzynie i w Resku, w tych ośrodkach pracuje wiele lekarzy specjalistów, specjaliści są bardzo potrzebni. Nowa ustawa mówi, że panie, które spodziewają się dziecka muszą mieć badania ginekologiczne, po to by uzyskać dodatek za urodzenie dziecka. Kieruję do pana panie wójcie taki wniosek i do przewodniczącego rady, abyśmy się wspólnie tą sprawą zajęli. Rozmawiałem z jednym z doktorów. Powiedział, że jeśli jest taka wola wójta i potrafimy znaleźć pomieszczenie, to on chętnie przyjedzie – powiedział podczas sesji wiceprzewodniczący rady Stefan Remiśko.
W dyskusji na ten temat głos zabrał przewodniczący rady, który nieco ostudził zapał wiceprzewodnicącego.
- Narodowy Fundusz Zdrowia w żadnym wypadku dodatkowych punktów przydzielić nie może. Taka jest sytuacja na dziś. Rozwiązaniem byłoby, gdyby lekarz, który ma punkty na cały powiat, przeniósł część do Radowa Małego. My ze swojej strony moglibyśmy ewentualnie pokryć koszty przejazdu. Jeśli któryś z ginekologów nie będzie przyjmował w Łobzie, tylko w Radowie Małym przez 2 - 3 godziny i te punkty przejdą tutaj, to istnieje możliwość, że w Radowie będzie ginekolog. Jeżeli jednak postawią warunek, że mamy załatwić im dodatkowe punkty, to my nie jesteśmy w stanie tego zrobić – mówił.
Sytuację do końca wyjaśnił wójt gminy Józef Wypijewski, który powiedział, że póki co Radowo Małe nie ma co liczyć na gabinet ginekologa.
- Rozmawiałem z lekarzem dwukrotnie. Powiedział, że z tych punktów, które ma na Resko, nie zrezygnuje, aby tu przyjechać. On wie, że ma drogę otwartą. Powiedziałem do niego, że nawet wynegocjujemy opłaty za dzierżawę, ewentualnie zwolniłbym obecnego dzierżawcę z części kosztów. Lekarz powiedział, że na dziś mu się to i tak nie opłaca, chyba że dostanie ekstra punkty na Radowo Małe. Jeżeli nie, to nie widzi sensu, by ktokolwiek przyjechał, bo jak twierdzi są to koszty, a pacjenci z Radowa Małego i tak tam jeżdżą. Jeszcze raz napiszę do Narodowego Funduszu Zdrowia. Tak samo jak mieszkańcy z Łobza muszą jechać do specjalistów do Reska czy Węgorzyna, tak samo tu – powiedział wójt Wypijewski.
Póki co, pacjentkom musi się opłacać jeździć do Reska, albo Łobza. Jeśli tego nie zrobią, w szczególności kobiety w ciąży, mogą zapomnieć o jakimkolwiek wsparciu finansowym po urodzeniu dziecka.
Już została przyjęta przez Sejm tzw. ustawa rodzinna. Zgodnie z nią prawo do „becikowego” i dodatku rodzinnego (świadczenia wypłacane są w wysokości po 1 tys. zł) otrzymają tylko te kobiety, które będą pozostawać pod opieką lekarską co najmniej od 10 tygodnia ciąży, aż do porodu.
Przepis dotyczący pozostawania pod opieką lekarza zacznie obowiązywać od 1 listopada 2009 r. mimo że cała ustawa ma wejść w życie 1 stycznia 2009 r. Dzięki temu kobiety, które zaszły w ciążę przed 1 stycznia, nie będą objęte tym przepisem.
Przedstawianie zaświadczenia od lekarza ma powodować, że większa liczba kobiet będzie objęta opieką lekarza w trakcie ciąży.
Stała opieka lekarska ma zmniejszyć odsetek niemowląt z niską masą urodzeniową i ograniczyć ich śmiertelność.
Równocześnie ani ustawodawcę, ani NFZ nie interesuje fakt, że dostępność do lekarzy ginekologów w publicznej i prywatnej służbie zdrowia jest mocno utrudniona. Tak więc państwo nakłada obowiązki, nie zapewniając wystarczającej opieki okołoporodowej.
Publiczne gabinety ginekologiczne są przepełnione. Kobietom trudno się do nich dostać. Czasami w kolejce trzeba czekać aż miesiąc. A w czasie ciąży kobieta przynajmniej trzy razy powinna mieć wykonane USG. Może powstać taka sytuacja, że najbiedniejsze kobiety nie będą chodziły do lekarza, bo po prostu nie będzie ich stać na bilet, przez co w konsekwencji stracą prawo do „becikowego” i zapomogi. mm