Helena Kmita - nestorka gryfickich nauczycieli kończy 100 lat życia
(GRYFICE) Setne urodziny, które obchodzić będzie 26 października 2013 r. Szacowna Helena Kmita, to nie tylko wielki jubileusz, ale możliwość, której dostępuje tylko garstka z nas. Ponadto życie Jubilatki skupia w sobie, jak w soczewce, wiele znaczących momentów charakterystycznych dla mieszkańców całego Pomorza Zachodniego po roku 1945: lata dziecięce, młodość i życie rodzinne na kresach wschodnich, gehenna życia sybirackiego, osiedlenie w nowych granicach kraju oraz praca w powojennych warunkach i kolejnych latach w PRL-u.
Od życia sielskiego do gehenny syberyjskiej
Helena Kmita, z d. Jakubowska, przyszła na świat 26 października 1913 roku, w miejscowości Czerepy w powiecie lidzkim, w woj. nowogródzkim. Pierwsze nauki pobierała w szkole powszechnej w Lidzie, następne w Wołkowysku. W roku 1933 wyszła za mąż i zamieszkała w Stankiewiczach. Tu urodziły się jej dzieci: Barbara (1934 r.), Henryk (1937 r.) i Józefa (1940 r.).
Sielskie i anielskie lata na rodzinnej ziemi nowogródzkiej przerwane zostały w przeddzień wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej, w czerwcu 1941 roku. Jeszcze przed wkroczeniem wojsk niemieckich na jej ziemię rodzinną, Sowieci zdążyli wręczyć rodzinie Kmitów pismo z wyrokiem sądu, konfiskującym cały ich dobytek oraz zsyłającym rodzinę na 25 lat w głąb ZSRR – do Abakanu w Krasnojarskim Kraju.
Miała niespełna 28 lat, kiedy brutalnie deportowana na Syberię, z trójką małych dzieci, odbywała podróż w bydlęcych wagonach, w nieznaną sobie przestrzeń. Mąż został wcześniej aresztowany i osadzony w Workucie – nie zobaczyła go już nigdy, zmarł w roku 1954.
Po dotarciu na miejsce zsyłki życie jej nie rozpieszczało. Troszczy się o swoje dzieci i ciężko pracuje; dźwiga worki 50 kilogramowe w magazynie zboża, haruje wiele godzin dziennie przy konserwacji mięsa, przygotowuje zaprawę murarską, lasuje wapno, ręcznie hebluje deski przy budowie kinoteatru. Angażuje się w prace związane z organizacją polskiej szkoły. W tym celu zbiera polskie książki.
Niedobrowolne osiedlenie w Gryficach
Po trudnych 5 latach syberyjskich przeżyć opuszcza z dziećmi nieludzką ziemię w kwietniu 1946 roku. Po kilkutygodniowej podróży z dziećmi, 29 kwietnia 1946 roku, przybywa w transporcie z innymi rodzinami sybirackimi, na kolejne miejsce swojego bytowania - niedobrowolne osiedlenie w Gryficach. Sybiracy najchętniej wróciliby do swoich domów, ale nie mogą.
Wkrótce podejmuje pracę w szkolnictwie. Najpierw, 1 września 1947 roku, rozpoczyna ją w Publicznej Szkole Powszechnej w Lubieszewie pod Gryficami. Pełni funkcję kierownika tej placówki i nauczyciela klas I –IV. Rok później przenosi się do Publicznej Szkoły Powszechnej nr 1 w Gryficach. Z tą placówka złączy się na długie lata, do roku 1974, kiedy przechodzi na emeryturę. Całkowicie nie zrywa ze szkołą. Jest nadal jej potrzebna – pracuje więc w niepełnym wymiarze godzin do roku 1978.
W toku pracy podnosi swoje kwalifikacje zawodowe; kończy liceum pedagogiczne, specjalizuje się w nauczaniu matematyki. W roku 1962 otrzymuje dyplom ukończenia studium nauczycielskiego w Gdańsku.
Zaskarbia sobie ten profil nauczania nie tylko wśród uczniów, ale i władz oświatowych, które powierzają jej w roku 1960 stanowisko metodyka tego przedmiotu w powiecie gryfickim. W latach 1965 – 1974 kieruje Szkołą Podstawową dla Pracujących. Trudną szkołą, ponieważ jej uczniami jest głównie młodzież, która sprawiała problemy wychowawcze w placówkach dziennych. Pod opieką wychowawczą Heleny Kmity zmieniają się – uczą się i otrzymują pełne wykształcenie w zakresie szkoły podstawowej. Wielu z nich kontynuuje dalszą edukację.
Praca w szkole nie wpływa ujemnie na wychowanie trójki własnych dzieci. Pani Helenie bardzo zależało na tym, aby zdobyły wyższe wykształcenie. Tak się też stało. Najstarsza, Barbara, kończy studia i jest lekarzem stomatologiem, młodszy Henryk kończy studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej, najmłodsza Ziutka wykształciła się na nauczycielkę nauczania początkowego.
Trud pracy nauczycielskiej Heleny Kmity był wielokrotnie dostrzegany przez gryfickie władze oświatowe. Otrzymuje odznaczenia (Gryf Pomorski – 1959, Złoty Krzyż Zasługi – 1970), nagrody, w tym prestiżową – Ministra Oświaty i Wychowania (1973) oraz odznaki przynależności do Związku Nauczycielstwa Polskiego, którego jest członkiem od roku 1947.
Na zasłużonej emeryturze - jak potok płynie czas
Jubilatka mieszka przy ul. Polnej pod troskliwą opieką najmłodszej córki Ziutki. Dwoje pozostałych dzieci już nie żyje. Doczekała się czworga wnucząt i czworga prawnucząt.
Jeszcze niedawno, kilka lat temu, pozostawała w niezłej kondycji fizycznej jak i psychicznej, pomimo że przeszła dwie operacje rakowe. Zaskakiwała pamięcią wielu zdarzeń ze swojego życia. Wspominała swoje lata na zsyłce i pracę w szkole. Nigdy nie skarżyła się na los, który ją doświadczał i z którym musiała się zmierzyć w ciągu swego długiego życia. W chwili obecnej pamięć jej zawodzi – żyje w swoim zamkniętym świecie wśród najbliższych jej osób, rodziny i tych, którzy ją odwiedzają, a z którymi obcowała w pracy pedagogicznej.
Pamięta o swojej nauczycielce matematyki wielu jej uczniów – dziś dorosłych mieszkańców Gryfic. Odwiedzają panią Helenę koledzy i koleżanki z pracy w szkole.
Jaką była Helena Kmita w roli nauczycielki? Takie pytanie otrzymały na spotkaniu w domu przy ulicy Polnej, w pierwszych dniach października br., będące na emeryturze nauczycielki Bronisława Wojciechowska, Jolanta Liśkiewicz i Maria Mikulin.
Ich wypowiedzi nie różniły się zbytnio od siebie. Mówiły; sumienna, nie zauważyły, by kiedykolwiek w czasie pracy była na zwolnieniu lekarskim, miała kontakt z uczniem nie tylko na lekcji, ale w czasie pozalekcyjnym, dyżury w czasie przerw międzylekcyjnych pełniła na placu szkolnym bez względu na pogodę, która nie zawsze sprawiała przyjemność. Młodzież ją lubiła, umiała rozwiązywać problemy wychowawcze, koleżeńska w stosunku do członków grona nauczycielskiego.
Gratulacje i życzenia złożą Jubilatce zapewne jej byli uczniowie, koleżanki i koledzy z pracy w szkole, na pewno nie zabraknie podziękowań i życzeń od gryfickich samorządowców. Wszak pani Helena Kmita jest nie tylko pionierem oświaty gryfickiej, ale także jedynym dotąd pedagogiem na ziemi gryfickiej dostępującym niecodziennego Jubileuszu – 100 lat życia.
Antoni Cieśliński
W Gryficach chodziłem do Szkoły Podstawowej gdy miałem 6 lat,ale tylko przez dwa dni.Przyczyna była prosta,ale to nie jest ważne. Po roku ponownie zacząłem chodzić do szkoły. Urodziłem się w 1946 roku w Gryficach i być może Pani Jubilatka Helena Kmita uczyła mnie. W tamtym czasie w Gryficach była podstawówka Biała i Czerwona. Chodziłem do Białej. Zdrowia dla Pani Jubilatki. Uczeń z Rzeszowa.
~Janek
2013.10.20 15.45.20
200 lat! Uczyła mnie matematyki w szkole podstawowej nr 1 w Gryficach. Wielki szacunek i gratulacje.