(GRYFICE) W jednym z ostatnich numerów Gazety Gryfickiej ukazał się tekst zatytułowany „Co wiemy o wrześniu 1939 roku na tych ziemiach”. Artykuł ten postawił bardzo dużo ciekawych pytań, na które być może nigdy nie poznamy odpowiedzi.
Zwraca on jednak uwagę na pewien szczegół. Rzeczywiście poszukujemy śladów przeszłości pomorskich miast przed 1945 r. zapominając jednak o tym, że polska historia Pomorza rozpoczyna się po tej dacie. Czytając książki, opracowania czy szukając informacji dotyczących regionu szybciej odnajdziemy wiadomości na temat tego, co było tu przed wojną, niestety mniej wiemy o tym, co robili, skąd przyjechali polscy osadnicy? Może wynika to z naszej mentalności; dla większości z nas historia swojej rodziny wydaje się zbyt prozaiczna, a to co nasze, jest mało ważne.
Dlatego należy zgodzić się z autorem artykułu, że należałoby skupić się na polskim Pomorzu i jego przeszłości, należy również pamiętać o naszej przeszłości. Tak jak najstarsze rodziny z Bostonu są dumne z tego, że ich przodkowie założyli to miasto, my dziś powinniśmy być dumni z tego, że nasi pradziadkowie, dziadkowie rozpoczęli tu swoje nowe życie, które dla nas dziś jest normalne, zwyczajne, wręcz szare.
W gryfickim parku miejskim na jednym z drzew ktoś w 1954 r. wyciął napis EWA + Adam = WM. Mały tekst na okaleczonym drzewie daje jednak do myślenia, kim oni byli? Czy żyją, jak potoczyły się ich losy?
Opublikowany tekst w Gazecie ma jeszcze jeden plus, pobudza wyobraźnię. Właśnie ciekawe jak wyglądał 1 września 1939 r. tutaj? Nie znamy relacji świadków czy dawnych mieszkańców. Może warto jednak zastanowić się nad tym, jak dawni mieszkańcy przywitali wybuch II wojny światowej?
Do 1945 roku miasto Gryfenberg i wiejski powiat były częścią prowincji pomorskiej. Według wyników spisu z dnia 17 maja 1939 roku ludność Gryfenberg wynosiła 10.426 osób, a powiatu - 47.806 osób. Od 1932 roku partia narodowosocjalistyczna (NSDAP) miała coraz większe poparcie tutejszego społeczeństwa i całej Prowincji Pomorskiej. Potwierdzały to zresztą wyniki wyborcze przez nią uzyskiwane. Ideologia faszystowska znalazła podatny grunt na tej niemieckiej Prowincji. Szczególnie wieś wiązała wielkie nadzieje z programem hitlerowskim, który przewidywał tworzenie silnych i samodzielnych gospodarstw wiejskich i dawał nadzieję na pomoc państwową w przetrzymaniu długotrwałego kryzysu. O sympatii tej ludności dla narodowych socjalistów świadczyć mogą i inne fakty. Np. 19 lipca 1933 roku Adolf Hitler uznany został honorowym obywatelem Labez (ob. Łobza). Zdarzały się jednak również wystąpienia antyfaszystowskie, np. w Treptow (ob. Trzebiatów), co uznać należy za szczególny wyraz odwagi osób protestujących, ponieważ kierownictwo powiatowe NSDAP mieściło się w Treptow, a nie w Gryfenberg. Kierownikiem był Franz Ohm. W jego cieniu pozostawał landrat powiatu Hans Heinrich von Holstein, który z kolei urzędował w Gryfenberg. Poparcie dla Adolfa Hitlera i jego poczynań było olbrzymie wśród mieszkańców dawnych Gryfic.
Partia narodowosocjalistyczna systematycznie wprowadzała w życie swój program. W Gryfenberg wybudowano osiedle domków socjalnych przy obecnej ulicy 1 Maja. Ulica ta nazwana została imieniem Adolfa Hitlera.
Do roku 1938 wszystkie należące do Żydów sklepy zostały zamknięte lub sprzedane. Mieszkańcy Gryfic pochodzenia żydowskiego zostali deportowani i prawdopodobnie żaden z nich nie przeżył wojny. Ostatni przedstawiciel narodowości żydowskiej urodził się 6 maja 1939 r. i nosił nazwisko Eckehard. Miasto było wolne od Żydów, mieszkańcy mieli pracę i mieszkania, poparcie dla Adolfa Hitlera rosło.
Podejrzewać możemy, że większość mieszkańców popierała poczynania „wodza” i jego żądania w stosunku do Polski. Wielu miało w pamięci, jak na krótki moment w mieście zatrzymał się Hindenburg, który zmierzał pociągiem w kierunku obecnego Kołobrzegu, aby uderzyć na powstańców wielkopolskich. W ramach przygotowań do wojny władze hitlerowskie organizowały rezerwy żywnościowe, intensyfikując rolnictwo. W tym celu w latach 1935 - 1938 wyszukiwano nieużytkowane parcele i obracano je w pola uprawne. Ogrody Gryfic przeistoczyły się w poletka uprawne. Wielu otrzymało powołanie do wojska, w mieście było coraz mniej mężczyzn. Jednocześnie rozbudowywano infrastrukturę wojskową. Atmosferę militaryzmu podgrzewała istniejąca w Gryfenberg jednostka wojskowa.
Dla wielu nadciągająca wojna stała się okazją do uniknięcia rodzinnych kłopotów. Jednym z nich był Willi Ran, urodzony w 1910 roku, siodlarz i tapicer, który zostawił swoją rodzinę i na ochotnika zgłosił się do wojska. Jak później się okazało, do kroku tego przyczyniła się druga kobieta, którą poślubił po zakończeniu wojny.
Agresja na Polskę nie zmieniła zasadniczo nic w życiu mieszkańców Gryfenberg (może z wyjątkiem poboru roczników zdolnych do służby wojskowej). Ze względu na swoje położenie geograficzne Pomorze Zachodnie stało się wprawdzie terenem koncentracji wojsk, ale w wyniku szybko posuwającej się ofensywy niemieckiej nie ucierpiało z powodu działań wojennych. W pierwszych latach wojny panował tutaj zwodniczy spokój, który ustępował powoli wraz z coraz większym obciążeniem społeczeństwa.
Szkolne Koło Miłośników Ziemi Gryfickiej - Gimnazjum nr 1 w Gryficach.
Foto: Wojsko przed ratuszem, na obecnym placu Zwycięstwa; dwa ostatnie - koszary.
Ta młodzież mie zaskakuje skąd oni mają takie informacje? Za kazdym razem coś nowego w kolejnym wydaniu a niby mieszkam tu tyle lat a dowiadujwe się czegoś innego. Gratulacje dla członków koła
Do Konesera zapraszamy do nas do szkoły - Szkolne Koło MIłośników Ziemi Gryfickiej, opiekun JAcek lew, sala 112, cieszy nas taka opinia
~Koneser
2013.10.05 10.25.28
Jestem gryficzaninem od 1948r. Dorastałem w nim, uczyłem się, po studiach wróciłem i pracuję. Pamiętam szare, brudne miasto, w którym nic się nie działo,słynne było hasło "tak czy owak będzie Nowak" - starsi gryficzanie wiedzą o co chodzi.Po transformacji ustrojowej miasto bardzo wypiękniało, choć jest jeszcze dużo do zrobienia.Takie artykuły są bardzo potrzebne, ponieważ nasza młodzież jest zajęta sprawami przyziemnymi nic o historii miasta nie wie. W parku jest więcej takich miejsc, pamiętam piękne "poniemieckie" pomniki, które były w każdym mieście, ku czci poległych w I wojnie światowej, piękny park.Popatrzcie, co się stało z dzisiejszą ul. Zdrojową, kiedyś piękną aleją, dziś zarośniętą samosiejkami - czy to nikomu nie przeszkadza.?!,przecież to jest nasza "mała Ojczyzna".Gryfice były i są rozpoznawalne dzięki różnym wydarzeniom i aferom i myślę, że czas to zmienić na plus.