Ruszył biegiem do mostu, bo już usłyszał ten wewnętrzny głos - ratuj
(GRYFICE) Przez lata proszę panią Michalinę F. o „garść” wspomnień. Jej wspomnień z dzieciństwa, które upłynęło w okolicy Zaleszczyk. I od lat obiecuje, że kiedyś przy okazji opowie, bo czas był tragiczny, dotyczył II wojny światowej i związanego z nią barbarzyństwa. Ucieszyłam się więc, kiedy zadzwoniła.
Mówiła coś o chłopcu, który komuś uratował życie, a wszyscy z powiatowych i gminnych władz milczą na ten temat. Bo łatwiej nagrodzić strażaków, którzy z poświęceniem ratują z wody zwierzęta, niż człowieka, który też z wody ratuje, ale człowieka.
- Mam ogromny żal do naszych władz, do policji, do straży pożarnej za to, że w żaden sposób nie docenili postawy 22 letniego Waldka G., który 16 stycznia br., nie zważając na własne życie, pospieszył z pomocą człowiekowi, który z mostu skoczył do rzeki. Nikt Waldkowi nie uścisnął ręki, nikt nie powiedział – dziękuję, ani zapytał, jak się czuje. Nikt też nie okrył go swoją kurtką, czy kocem. Stał na skarpie ociekając zamarzającą na nim wodą. To było 16 stycznia 2013 roku, o godzinie 17., temperatura poniżej 6 stopni Celcjusza. Ja wiem, że ratownicy zajęli się niedoszłym samobójcą, ale ten, który go ratował, też wymagał jakiegoś zainteresowania. A tu kompletnie nic i to jest straszne – mówi pani Michalina. - To on sam, czując zamarzające na nim ubranie, poszedł do sklepiku spożywczego czy kwiaciarni, żeby się ogrzać i w jakiś sposób zawiadomić mamę, bo jego komórka została w rzece. Tam udzielono mu pomocy. - mówi pani Michalina.
Jak było, możemy sobie wyobrazić. Pan Waldek G. wyszedł z domu przepełnionego smutkiem po tragicznej śmierci starszego brata w święta Bożego Narodzenia. Niósł ze sobą swój smutek do smutnego domu babci na osiedlu XXX-lecia. Był na wysokości Baszty Prochowej, gdy zauważył coś ciemnego na balustradzie mostu. Coś, co spadało do wody. Nie myślał, że to człowiek. Usłyszał krzyk dziewczyny. Ruszył biegiem do mostu, bo już usłyszał ten wewnętrzny głos - ratuj. Ze skarpy zbiegł po schodach, spod mostu płynęło bezwiednie ciało. Wskoczył do wody. W tym miejscu jest głęboko, jesienią rzeka była pogłębiana. Złapał topielca, holował do brzegu, ktoś z brzegu pomógł wyciągnąć go z wody.
Na moście i ulicy Leśnej pełno gapiów. Bardzo szybko przyjechała karetka, reanimuje topielca. Waldek G. pyta, czy żyje, ktoś potwierdza, że tak. Odchodzi, jest zimno, ubranie na nim sztywnieje. Po drugiej stronie ulicy Nadrzecznej widzi światła w kwiaciarni „Stokrotka”. Tam idzie, by zaczerpnąć odrobinę ciepła. Mówi, że chce popatrzeć na akcję pogotowia, o nic nie prosi. Do kwiaciarni wchodzi właścicielka, od drzwi widzi co się dzieje i wie, że to on wyciągnął niedoszłego samobójcę z rzeki. Zaprasza na zaplecze, szybko robi herbatę, ale odzieży na zmianę nie ma. Waldek G. podaje numer do mamy. Przybiega z myślą, że może złamał nogę. Przez telefon nie powiedzieli, że narażał życie, że w krótkim czasie mogła stracić kolejnego syna. Dzwoni do męża, prosi o ubranie i przyjazd do kwiaciarni „Stokrotka”. Przyjeżdża. Waldek przebiera się w suche ubranie. Dziękuje za pomoc udzieloną w kwiaciarni. Na drugi dzień ma solidny katar, czuje się źle. Ktoś obcy przychodzi i pyta, jak się czuje. Odpowiada, że dobrze. Ten ktoś odchodzi. Ale jest źle, bo pojawia się choroba, zapalenie oskrzeli i zapalenie płuc. Jest bez pracy, na lekarstwa brakuje pieniędzy. W domu był pogrzeb, co równa się wydatkom. Do tego rozpacz po stracie syna, brata, wnuka. Pracuje tylko matka. Czy szukał pracy? Tak. Był nawet u starosty. Ten rozłożył ręce i stwierdził - co ja mogę... Proszę iść do Urzędu Pracy. Był kilka razy, ale Waldek nie należy do pociotków któregoś z radnych powiatu, czy gminy, nie należy do PO ani do Stowarzyszenia Idziemy Razem. I tacy, jak Waldek, młodzi, skromni ludzie, których nie nauczono walenia pięścią w biurka, szans na prace nie mają. On nie ma, jak na razie.
Pani Michalina i kwiaciarka ze „Stokrotki”, nie znając się wzajemnie, jednakowo twierdzą, że gdyby Waldek był synem jakiegoś drobnego prominenta (czy w Gryficach są inni, niż drobni prominenci – przyp. Red.), to za swój czyn zostałby obsypany dyplomami, nagrodami, w szkołach przedstawiany jako wzór do naśladowania. Nie miałby kłopotów z powrotem do zdrowia, nie miałby kłopotów z otrzymaniem pracy, bo już dawno miałby zapewniony staż np. w Urzędzie Miejskim w Płotach albo skierowanie na roboty publiczne z delegowaniem do pracy w Powiatowym Centrum Marketingu i Promocji. Ale pan Waldek G. nie jest synem gryfickiego prominenta i ma kłopoty nawet z kupnem nowej komórki, bo stara wpadła do Regi, gdy skoczył, by ratować.
Mamy apel do starosty Kazimierza Sacia - panie starosto za niespełna dwa lata tuż przed wyborami roześle pan list do młodych wyborców, w którym zawarte będzie zdanie, cytat: „Na pewno pamięta Pan, że kiedy zwrócił się Pan do mnie ze swoim problemem, to wówczas nie odmówiłem wsparcia. Leży mi na sercu dobro Powiatu Gryfickiego oraz to, żeby mieszkańcy Naszej Małej Ojczyzny mieli pracę. Dzisiaj ja proszę Pana o pomoc, bym wybrany ponownie na Starostę nadal mógł pomagać tym wszystkim, którzy pomocy potrzebują”.
Pan Waldek G. potrzebuje Panie Starosto pomocy. Policja zna jego adres, składał zeznania.
Pani Michalinie F. dziękujemy za zwrócenie naszej uwagi na bohaterski czyn pana Waldka. Właścicielom kwiaciarni „Stokrotka” chwała za udzieloną pomoc.
Z panem Waldkiem G. i jego rodziną nie dane nam było rozmawiać. Według pani Michaliny, Waldek jest zbyt skromnym człowiekiem, zbyt dobrze wychowanym, by cokolwiek na swój temat mówić.
Szanujemy to. MJ
DO TEJ PORY NAWET "DZIĘKUJĘ NIE OTRZYMAŁ NIE WSPOMINAJĄC O CZYM KOLWIEK W GRYFICACH PANUJE BEZDUSZNOŚĆ I ZNIECZULCA LUDZKA POZDRAWIAM
~
2013.03.13 09.40.37
Niestety Trybun Ludu /tubka pro.. i nie dla ludzi "głosu ludu" -he-he./która zamiera ze względu na swoją służalczość nie odnotowała tego faktu. Smutny koniec małych ludzików.
~
2013.03.11 07.25.23
No i kupili Waldkowi komórkę czy bidule z urzędu miejskiego i powiatowego (starosta i burmistrz!) nie mają za co ?
~
2013.03.10 19.56.53
Na nic mądrego cię widzę już nie stać !
~
2013.03.10 18.50.53
Wojna na górze się zaostrza szybko bo wybory jeszcze daleko, za szybko. No chyba, że ktoś ma pokera w kartach :)
Hehe. Nie dość, że wszystko pokręcone, to jeszcze 3/4 strony jazda na starostę. Ciekawe czy te gadanie o sytuacji rodzinnej to serio czy też bajki.
~
2013.03.08 16.40.20
"Folwark zwierząt", a najlepiej mają świnie :-( !
~
2013.03.08 14.42.25
Z Dargosławia :-))))
~
2013.03.08 11.41.23
Pocztówki takie normalne to nie groźby :D
~
2013.03.08 11.07.18
Pocieszasz czy straszysz ?
~
2013.03.08 10.36.34
W Gryficach świaniarnia i jej kilku zaufanych ludzi żyje ponad stan ale spokojnie żyć nie umie tylko z nudów się nagrywa, żre o korytyto i donosi a reszta tyra za grosze. Kto mądrzejszy już wyjechał a kto ma trochę rozumu ten się już pakuje. Obiecuję wysłać pocztówki z daleka. Ostatni zgasi tu światło.
~
2013.03.08 09.41.25
Tak jak ty ! :-)))) nierobie
~
2013.03.08 06.45.41
Czerwik znalazł jakiegoś kutafona dyktafona i aferę kręci? Nie warto już chyba z nikim rozmawiać z "elyty" bo sami ubecy, pzprowcy, parówki, podpierdalacze uchole co za 5 zł jeden drugiego w promocji z matką by sprzedał.
~
2013.03.03 14.32.04
i starosta ! :-)
~
2013.03.03 10.06.02
Pani Redaktor, proszę również napisać co takiego w tym temacie zrobił Pan Burmistrz Szczygieł ?