(FELIETON) Słuchając dyskusji o ustawie o związkach partnerskich oraz rekomendowaniu Anny Grodzkiej na wicemarszałka sejmu, przypomniał mi się tekst prof. Zdzisława Krasnodębskiego, jaki czytałem kilka lat temu na temat polskich modernizacji lub modernizowaniu Polaków.
Chyba mało kto zdaje sobie sprawę, że Polska w ciągu stu lat przechodzi już trzecią gwałtowną modernizację. Pierwszą podjęła samodzielnie, po uzyskaniu niepodległości w 1918 r., druga została nam narzucona w 1945 r. i była związana z komunizmem, a trzecią przechodzimy od 1989 r. i o tej powiedzieć możemy niewiele, bo ciągle trwa i jej kulisy nie są jeszcze do końca odsłonięte. Fragment korzeni ujawnił choćby prof. Witold Kieżun, w publikowanym wywiadzie „Polska neokolonią”, w której wskazuje, że i ta modernizacja, jak w przypadku komunistycznej, robiona była obcymi rękami (Sachs, Soros itd.), przez uciekające przed rozliczeniem, za miniony okres, pokomunistyczne elity (Jaruzelski, Geremek, Balcerowicz był w PZPR itd.) i ich dzieci (Kuroń, Michnik, Tuleya, Olejnik itd.).
To zasadnicze rozróżnienie dla nas - czy jesteśmy podmiotem (II RP), czy przedmiotem modernizacji (PRL i III RP). Bo jeżeli jesteśmy przedmiotem tych zabiegów, to trzeba zapytać - kto nas modernizuje, jak i po co. Oto fragmenty artykułu prof. Zdzisława Krasnodębskiego.
Pierwsza modernizacja
Transformacja po 1989 roku była trzecią próbą modernizacji Polski w wieku XX. Pierwszą Polacy podjęli po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. Celem naczelnym ówczesnej strategii rozwojowej była obrona i wzmacnianie suwerenności. Chodziło nie tylko o siłę militarną i odpowiednią politykę zagraniczną, lecz także o integrację kulturową i narodową, niezwykle trudną w państwie, w którym istniały tak duże mniejszości narodowe, i to takie, które - jak na przykład mniejszość ukraińska lub niemiecka - polską państwowość kontestowały lub podważały. W ówczesnej strategii modernizacyjnej polityka gospodarcza podporządkowana była celom politycznym, zarazem stanowiła jednak niezmiernie istotny obszar realizacji tych celów. Suwerenność wydawała się niepełna bez niezależności gospodarczej. Ta zaś oznaczała budowę kapitalizmu polskiego. Aby tego dokonać, prowadzono politykę gospodarczą. Używano takich metod jak protekcjonizm, przejmowanie majątku obcego kapitału, bezpośrednie inwestycje państwa itd. II RP była państwem prowadzącym aktywną politykę prorozwojową, politykę uprzemysłowienia, choć nie zastępowano rynku.
Mimo niewątpliwych osiągnięć gospodarczych - takich jak COP czy budowa portu w Gdyni - Polska pozostała krajem biednym, pozostającym daleko w tyle za najbardziej rozwiniętymi państwami Europy. Na pewno sukcesem było wychowanie nowej elity, II Rzeczpospolita okazała się bowiem niezwykle produktywna kulturowo. Wystarczy porównać osiągnięcia literatury, filozofii czy socjologii II RP z tym, czego udało się dokonać w Polsce po 1989 roku.
Druga modernizacja
Drugą próbą była modernizacja komunistyczna, rozumiana jako odwrotność strategii przedwojennej. Wskazywanie na zacofanie Polski przedwojennej, rzekomo przezwyciężonej lub przezwyciężanej przez PRL, było jednym z najważniejszych sposobów legitymizacji władzy komunistycznej w Polsce Ludowej. Wiara w modernizacyjną strategię komunizmu skłaniała także wielu ludzi o innych poglądach politycznych do współpracy z nową władzą.
Jeden z największych problemów II RP przestał istnieć, gdyż mniejszości narodowe zniknęły prawie zupełnie w wyniku tragicznych wydarzeń II wojny światowej i przesunięcia granic. Problemem było natomiast zasiedlenie i wchłonięcie nabytków terytorialnych na zachodzie (a przedtem wysiedlenie ludności niemieckiej). Polska nie stała się jednak państwem narodowym, gdyż de facto utraciła suwerenność jako peryferia imperium sowieckiego.
Innym ważnym celem modernizacji komunistycznej było usunięcie rozwarstwienia społecznego, eliminacja przedwojennej elity, stworzenie społeczeństwa egalitarnego, odblokowanie dróg awansu. Jak wiemy, w rzeczywistości wprowadzono podział klasowy oparty na kryterium dostępu do władzy. Kod kulturowy komunizmu był niewątpliwie nowoczesny, a nawet hipernowoczesny - doprowadzał do skrajności oświeceniowe wątki kultury europejskiej.
Racjonalność rozumiana była jako racjonalność spójnego systemu myślowego - marksizmu-leninizmu - prawdziwie naukowej teorii historii i świata. Oznaczała ona także laicyzację, bo religia utożsamiana była z irracjonalizmem i zabobonem. Ten kod kulturowy zderzał się z tradycyjnymi polskimi wzorami oraz nowymi ideami i wzorami płynącymi z Zachodu. Kulturowo komunizm po początkowych sukcesach okazał się zupełnie bezproduktywny.
Trzecia modernizacja - imitacyjna
Po 1989 roku „modernizacja” rozumiana była jako „powrót” do Europy, do „normalności”. Przyjmowano, że istnieje jeden powszechnie obowiązujący model demokracji i gospodarki rynkowej. Problemem było tylko to, jak wcielać w życie ów model. Priorytet stanowiła nie polityka, lecz gospodarka, bo demokracja wydawała się łatwiejsza do zbudowania niż kapitalizm. Polska była krajem kapitalizmu zniszczonego przez komunizm. Trzeba go było odbudować - zadanie paradoksalne, wszak w przeciwieństwie do socjalizmu miał on być „naturalnym produktem” historii. Zakładano, że osiągnięcie tego celu umożliwi się samo przez się, automatycznie, sprawi, że Polska zacznie doganiać najbardziej rozwinięte kraje. Nie było szerszej dyskusji o modelu gospodarki rynkowej, o typie kapitalizmu, jaki miał powstać w Polsce, o polityce przemysłowej państwa.
Prawdziwym wyrazem racjonalności wydawały się prawa ekonomii, a polityka została uznana za możliwe źródło irracjonalizmu. Jedynie działania według niezmiennych i w pełni racjonalnych praw ekonomii, na których straży mieli stać ekonomiści, mogły zagwarantować powodzenie transformacji. W tej ocenie polityki nie chodziło tylko o walki partyjne, lecz w ogóle o istotę państwa, które przestało być traktowane jako możliwy aktor na rynku, działający w imię długofalowych celów narodowych, a zostało uznane za możliwą przeszkodę w modernizacji gospodarki.
W rezultacie, jak dzisiaj dostrzega Aleksander Smolar - niegdyś niewątpliwie jeden z najważniejszych autorów tej strategii modernizacyjnej - nastąpiła depolityzacja działań państwowych, i w ogóle całego procesu transformacyjnej modernizacji: „Kolejnym elementem ochraniającym proces głębokich zmian była depolityzacja procesu decyzyjnego, niedorozwój domeny polityki. Projekt reform nie był wynikiem szerokiego dialogu społecznego, uzgadniania interesów różnych grup społecznych, konfrontacji sił politycznych. Był on skutkiem woluntarystycznej polityki wąskich elit modernizacyjnych, którym doradzali zachodni specjaliści. Mimo demokratycznego formalnie charakteru instytucji rządy mogły w istocie podejmować decyzje poza kontrolą opinii publicznej i sił politycznych. Depolityzacja decyzji fundamentalnie politycznych wyrażała się również w systematycznym przedstawianiu dokonywanych wyborów w języku konieczności ekonomicznych, żelaznej „logiki rozwoju” albo warunków stawianych przez naszych zachodnich partnerów”. Nie znaczy to jednak, że sam proces przebudowy gospodarki nie miał charakteru politycznego. Wręcz przeciwnie. - dopowiada prof. Krasnodębski.
Jak widać, trzecia modernizacja mówi często językiem drugiej; dogmat marksizmu-leninizmu zastąpiony został przez dogmat wolnego rynku, a żelazna logika rewolucji światowej przez żelazną logikę nieustannej modernizacji. Czasami warto zapytać, kto i po co chce nas modernizować i jak po tej modernizacji będziemy wyglądać. A siebie - czy aby tego potrzebujemy.
Kazimierz Rynkiewicz
Modernizacja Polski to po szczygłowsku jak za czasów represji a był przewodniczącym w Gryficach WRON. Nie opowiedział się tylko za społeczeństwem tylko za autorami stanu wojennego.
~Brawo Panie Redaktorze!
2013.03.03 09.53.37
Artykuł ostrożny, ale odsłaniający lekko kurtynę odwiecznej walki dobra ze złem. A dokładnie walki zła z dobrem ponieważ dobro samo w sobie nie uznaje walki jako takiej. Diagnozę problemu przeprowadzało już wielu i następne pokolenia także będą się zastanawiać dlaczego mimo upływu czasu, zmiany ustroju (na ten niby lepszy) wciąż jest tak beznadziejnie. Problem polega na tym, że obecne zło jest pazerniejsze niż było do niedawna lub spieszy się bardziej niż dotąd, jakby coś je goniło nieubłaganie. Co doskonale widać w naszym środowisku. U władzy ludzie mało odpowiedzialni bez wyobraźni, myślący jedynie o końcu własnego nosa, realizujący utopijne inwestycje obarczający społeczność obciążeniami kredytowymi na kolejne pokolenia. Pieniądz odsetkowy jest niespłacalny.
Niestety ludzie, którym dobro bliźniego leży na sercu bardziej niż własne korzyści są spychani w nicość. Przykładem wartym uwagi jest prof. Andrzej Mackiewicz, który poświęcił wszystko co miał na badania w leczeniu nieuleczalnego- czerniaka /http://dolinabiotechnologiczna.pl/badania-i-rozwoj/profesor-mackiewicz-ratuje-swoja-szczepionke-na-czerniaka/
Bezprecedensowy lek na skalę światową pozostaje poza zainteresowaniem rządu polskiego. Zło jest u władzy dlatego jest źle. Niestety wszystko wskazuje, że będzie jeszcze gorzej. Są społeczeństwa w Europie ostro reagujące na działania swoich rządów o tym w naszych mediach tzw. głównego nurtu nie ma sensownych informacji. Polacy żyją w kloszu dezinformacji a eksperyment aprobaty przez polaków nędzy trwa i będzie trwał jeszcze długo nawet po tym jak PO wprowadzi nas do strefy walutowej. Kolejnym krokiem będzie ustawa pozwalająca wprowadzić do kraju obcych funkcjonariuszy, ustawa pozwalająca zamykać ludzi wykazujących nieposłuszeństwo władzy jak niepoczytalnych umysłowo (w USA już to działa), ostatnia ustawa ocenzuruje internet...
...i niech sobie szanowna Redakcja wyobrazi, że za powyższy wpis władza będzie mogła zamknąć Waszą działalność :-)
Przykład z kapelusza? Bardzo proszę! /http://www.nasz-parlament.pl/ od kilkunastu dni taki sam komunikat. Portal, o którym głośno na świecie /w USA powstaje podobna inicjatywa/ miejsce, w którym moglibyśmy zapoznawać się z projektami ustaw i wyrażać swoją opinię jest nieaktywny :-(. Projekty Ustaw, o których wspomniałem są kolokwialnie mówiąc wałkowane obecnie przez Sejm III RP i prawdopodobnie wejdą w życie, bowiem nie rozumiemy, jaki wielki bat się na nas kręci. Jesteśmy jedynym społeczeństwem w Europie, które z takim spokojem i wyrozumiałością odnosi się do poczynań swojej władzy zgodnie z nauką biblijną " zło dobrem zwyciężaj" może wytłumaczyć stabilną sytuację w tak rozwarstwionym społeczeństwie. Odwieczna walka zła z dobrem bez możliwości osiągnięcia przewagi jednego nad drugim. Jak było na początku, teraz i zawsze oraz wszędzie, bo problematyka dobra i zła dotyczy wszystkich na całej Ziemi.