(GRYFICE) W minionym roku, bardzo późną jesienią, Zakład Usług Technicznych Andrzej Stefański z Gryfic przystąpił do usuwania pogiętych w wodzie i przez wodę larseników w miejscu, które dumnie nazwano punktem wodowania kajaków.
Punkt powstał w ramach projektu budowy czterech przystani kajakowych pn. „Kajakiem do morza”. Zbudowany byle jak i z byle jakiego materiału został rozmyty przez wartki w tym miejscu nurt rzeki Regi. Larseniki (metalowe elementy wijane w nabrzeża) ów ZUT Andrzej Stefański wyciągnął z wody, wbił następne - solidne w linii prostej do schodów, które są obok, zbudowane w ramach innego projektu, tj. przebudowy jazów na rzece Redze.
Granitowe schody prowadzą wprost w nurt rzeki, jeśli jest odpowiedni stan wody. Z powodzeniem mogą być wykorzystywane przez kajakarzy do wodowania kajaków. Ale nie są, bo poniżej schodów ukryte jest w wodzie gruzowisko, różne kamienie i worki pełne żwiru, czyli jest niebezpiecznie.
Gdyby dbano o pieniądze podatników, to wystarczyłaby dobra koparka i jakiś traktor z przyczepą. Starczyłoby gruz wydobyć i wywieźć. Nikt tego nie zrobił, a inwestycja została zakończona i oddana do użytku.
I może nie dziwi fakt, że starosta powiatu chce mieć własny punkt wodowania (tj. przynależny do przystani kajakowej i projektu „Kajakiem do morza”) i rozliczenia z niego wynikające.
W sobotę, 26 stycznia br., nowe larseny i wyrwę w nabrzeżu zasypano głazami różnej wielkości i ziemią. Sądzono, że przyczepą ziemi, którą przywieziono, wyrównają nabrzeże. Ale nie, ziemię i głazy spychem zsunięto do linii larsenów, a później koparą wszystko wrzucono do Regi. Przy samych larsenach wykonano metalowy szalunek, który przy okazji zaleje się betonem. Kto w tych głazach zrzuconych do Regi zwoduje jakiś kajak? No, może członkowie Stowarzyszenia Idziemy Razem, bo normalny kajakarz tego nie zrobi w trosce o sprzęt. Na pewno znajdzie sobie punkt do wodowania kajaków dalej od schodów z granitu i powstającego punktu wodowania. Pieniądze, jak nic, znowu wyrzucone w wodę.
A ile tych pieniędzy było?
I. Z prac Zarządu Powiatu Gryfickiego w okresie od 20.06.2012 do 21.08.2012 – w tym czasie Zarząd zdecydował o unieważnieniu przetargu na remont punktu wodowania kajaków w Gryficach. Wpłynęła jedna oferta, której cena – 98.503,39 zł przewyższała kwotę, jaką zamawiający przeznaczył na realizację powyższego zadania, tj. 70 000 zł.
II. Sprawozdanie jw. w okresie od 20.11.2012 do 12.12.2012 – Zarząd zdecydował o zleceniu wykonania remontu punktu wodowania kajaków w Gryficach dla Zakładu Usług Technicznych Andrzej Stefański z Gryfic za kwotę 90.000 zł,
III. Uzasadnienie do Uchwały Nr SP/2012 Rady Powiatu Gryfickiego z dnia 28 listopada 2012 r., pkt 7 – zwiększa się plan wydatków Starostwa Powiatowego w Gryficach w dziale 630 – Turystyka, rozdziale 63095 – pozostała działalność o kwotę 20.000 zł z przeznaczeniem na budowę ZEJŚCIA dla kajakarzy w Gryficach,
IV. Uzasadnienie do Uchwały Nr SP/13 Rady Powiatu Gryfickiego z dnia 23 stycznia 2013 r., pkt 1 – zwiększa się plan dochodów Powiatu Gryfickiego w dziale 630 – Turystyka, rozdziale 63095 – Pozostałe zadania, o kwotę 90.003,10 zł.
Jednocześnie zwiększa się plan wydatków Starostwa Powiatowego w Gryficach w dziale 630 – Turystyka, rozdziale 63095 – Pozostałe zadania o kwotę 90.003,10zł z przeznaczeniem na remont ZEJŚCIA dla kajakarzy na rzece Redze.
O co tu chodzi? Raz się pisze: „Punkt wodowania kajaków w Gryficach”, drugi raz „Zejście dla kajakarzy na rzece Redze”.
Czy to na tym polega pouczenie starosty powiatu gryfickiego przez urzędników z Urzędu Marszałkowskiego, o czym mówił na XXVIII sesji Rady Powiatu 23 stycznia br., by uniknąć korekty finansowej w wysokości 308.937,77 zł?
W dniach 21 – 25 maja 2012 r. IZ RPO WZ przeprowadziła kontrolę projektu. Jakie nieprawidłowości stwierdzono, jaką i za co korektę finansową nałożono, można się szczegółowo dowiedzieć np. na portalu www.fak-tel.pl.
Wydaje się, że potrzebna jest kolejna kontrola, bo przecież w założeniu był wydatek 70.000 zł na remont punktu wodowania, później- w listopadzie - pojawia się 20 tys. zł na zejście dla kajakarzy, co by dało kwotę 90 tys. zł, jaką wydano na remont punktu wodowania kajaków zlecając tę pracę dla Zakładu Usług Technicznych Andrzej Stefański. Czy może był to sposób na nierozpisanie kolejnego przetargu, tym razem na 90 tys. zł?
No dobrze, to było w 2012 roku. Ale na sesji w styczniu 2013 r. nagle pojawia się ponownie zejście dla kajakarzy i wydatek 90.003,10 zł. Przecież w styczniu 2013 roku radni nie mogą już zmieniać budżetu za 2012 rok. Jest to więc wydatek w nowym budżecie i to przypuszczalnie na to, na co już raz wydano w roku ubiegłym.
Czyżby więc na ZEJŚCIE i PUNKT WODOWANIA wydano łącznie 180.003,10 zł (90 + 90.003,10 zł)?
Pytamy, bo może czegoś nie rozumiemy, co to jest: punkt wodowania w Gryficach i zejście dla kajakarzy na rzece Redze? Może ktoś mądry odpowie na to pytanie. MJ
dziwie sie,że jeszcze sprawa nie jest u prokuratora,znajomego
~K
2013.02.08 18.40.56
A może zamiast wyrzucać pieniądze w błoto trzeba się przejść teraz nad Regę i popatrzeć dlaczego tak się dzieje.
Ja nie jestem specjalistą i możę jestem w błędzie więc w razie czego przyjmę słowa krytyki.
Po pierwsze to RZGW wydało miliony na remont tego węzła ale nikt nie zlikwidował wypustu w scianie z kamieni, który powoduje odchylanie się strumienia na prawo. Rozpędzony strumień wody rozbija się o brzez w miejscu nieszczęsnego zejścia dla kajakarzy co powoduje, że częśc wody zmierza w stronę mostu a część (wydaje się większa) zawraca z powrotem w strone jazu tworząc wir, który po drodze rozmywa brzeg i zawraca w stronę ujścia jazu jeszcze bardziej zakłócając przepływ a ten z kolei powinien być możliwie laminarny.
Aby to wyeliminować należałoby wybudować mur po drugiej stronie jazu (od strony zejścia) o długości kamiennej ściany z drugiej strony i tak wysoki aby podczas dużej wody nie przelewało go górą. Ten mur powinien tworzyć rozszerzający się ku wyjściu kanał,
w którym przepływ wody spuszczanej przez jaz będzie niezakłócony.
Na wyjściu tego kanału dojdzie do zderzenia z wodą z upustu ale wektor wypadkowy tym razem powinien być o wiele bardziej korzystny. Jeśli taki nie będzie to trzeba by było wrzucić do wody na granicy styku tych dwóch strumieni kilka gwiazdobetonów aby trochę je "pogodzić".
Rozwiązanie takie spowoduje, że otrzymamy spokojną zatoczę dla kajakarzy bez zawirowań, którą jak czytam trzeba by było jeszcze odgruzować.
Tak to sobie wykombinowałem jako automatyk ale wydaje mi się, że RZGW zleciło jakiemuś specjaliście z uprawnieniami z budownictwa wodnego wykonanie projektu i to on odpowiada za błędy. Remont jazu wykonany został zgodnie z projektem (tu przypomina mi się scena z filmu Alternatywy 4) ale jakby się spytać pierwszego lepszego Ziutka z ekipy, która to wykonywała to każdy by powiedział, że przy takim poszurze (kanale spustowym) to woda będzie zakręcać na prawo.
A co państwo o tym myślicie?
~
2013.02.07 12.47.49
Panie Kaziu, prosze przeprowadzic dochodzenie, dlaczego wszytskie przetargi od meliorcji W Gryficach wygrywa Stefanski. Podpowiem tylko, ze to dobry i chyba jedyny kumpel p. Glizniewicza
~`
2013.02.06 15.42.47
Miliony za cienki asfalt. Już wiemy, co ma przykryć Grodzka!
Miliony za cienki asfalt. Już wiemy, co ma przykryć Grodzka!
Kolejny odcinek afery drogowej. Okazuje się, że przy budowie dróg, nie tylko zawyżano wartość kontraktów, fałszowano również dokumentacje i w ten sposób zaniżano jakość nawierzchni dróg w całej Polsce. Portal forbes.pl publikuje kolejne stenogramy rozmów podsłuchanych przez ABW.
Kontrakt za ponad 1 mld zł na budowę południowej obwodnicy Warszawy Puławska - Lotnisko - Marynarska wraz z dojazdem do Okęcia. Oto stenogram rozmowy dyrektora warszawskiej GDDKiA z członkiem zarządu TEERAG ASDAG firmy, która wygrała przetarg:
Dyrektor GDDKiA: I teraz ci powiem jedną rzecz, że dzisiaj złapali Budimex na Wyszkowie (wartość kontraktu 120 mln zł, odchylenia od normy sięgały 28 proc. - od red.). Musimy być bardzo ostrożni!
Członek zarządu TEERAG ASDAG: A mnie niech badają..
Dyrektor GDDKiA: Wiesz na czym ich złapali?
Członek zarządu TEERAG ASDAG: No?
Dyrektor GDDKiA: Na grubościach i na nasiąkliwości.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: Betonu?
Dyrektor GDDKiA: Nie, ścieralna nie była dowałkowana. I to jak! Wiesz co zrobili? Sprowadzili wóz strażacki, kazali im polać na drodze rozlać wodę i później wiercili próbki.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: To skurwys*** w dupę jeża.
Dyrektor GDDKiA: Na moście w Wyszkowie.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: To nas złapią? Jak na tych mostach? No wygląda to źle jak się idzie, bo woda tam stoi, wychodzi na zewnątrz.
Dyrektor GDDKiA:To wiemy. Tak, tak...
Członek zarządu TEERAG ASDAG: Coś z tym trzeba zrobić. Albo zerwać, albo poczekać jak się rozsypie i wtedy wymienić. Wydłużyć gwarancję i 3 sezony od razu pokażą o co chodzi.
Kolejny kontrakt o wartości 110,6 mln zł. Odcinek Siedlce - Kałuszyn Droga Krajowa nr 2. Okazuje się, że firmy które realizowały budowę odcinka tej drogi wiedziały o planowanej kontroli GDDKiA.
Kierownik: No panie dyrektorze, źle wyszło z tymi próbkami, no, wyszło nam za mało asfaltu. Ja byłem na 100 proc. że to są dobre próbki, bo przebadaliśmy jedną i wyszło nam dobrze. Oddaliśmy to na Korkową (laboratorium GDDKiA mieści się na ulicy Korkowej w Warszawie - od red.).Próbowałem z nimi rozmawiać ale oni wszystkich obdzwonili dookoła.
Prezes PBDiM: Zamiast wziąć próbki pobrać sobie samemu...
Kierownik: Podmieniliśmy te próbki z nadzoru które były. Na wszelki wypadek. I tak podmieniliśmy, że też wyszło, że za mało asfaltu znowu na tej dwójce.
Prezes PBDiM nie zwleka i dzwoni do znajomego inspektora z laboratorium na Korkowej - relacjonuje przebieg rozmowy portal forbes.pl
Prezes PBDiM: Mam taką sprawę, złe próbki dali do badania. No nie takie próbki dali, no po prostu, które są nie z dwójki.
Inspektor GDDKiA: To musicie pismo wysłać wyjaśniające. Bo gdzie te zaniżone asfalty są?
Prezes PBDiM: No, nie z tej drogi wzięli.
Inspektor GDDKiA: Słuchaj, wszystko odkręcimy. Chyba nigdy nie było przypadku, że coś nie chciałem pomóc?
Prezes PBDiM: Nie. Zgadza się.
Inspektor GDDKiA: No. To, żebyście napisali dobrze.
Kolejny stenogram tym razem z kontraktu o wartości 146 mln zł. Rozmowa dotyczy przebudowy Drogi Krajowej nr 2 na odcinku obwodnicy Białej Podlaskiej.
Dyrektor GDDKiA: Dzisiaj mamy coś takiego, że mam badania kieleckie, które mówią tam o 220 tysiącach metrów kwadratowych, które są niewłaściwe i badania lubelskie które mówią o 40 tysiącach. (...) Komisja wpisuje, że przyjmuję warunki lubelskie jako ostateczne! Na 400 metrach proponujecie wymianę tej konstrukcji nawierzchni szorstkiej. Jeżeli jest OK - klasnę wam wszystko i już. Albo wprowadzić ograniczenia do 100 km, potrącić za te 40 tysięcy metrów. To wszystko, no!
Dobra. Na razie. Będę musiał skończyć z tobą rozmowę. Mamy na to czas powolutku.
Trzy godziny potem członek zarządu Mostostalu-Warszawa dzwoni do swojego pracownika, żeby się dowiedzieć czy wszystko w porządku.
Członek zarządu Mostostalu-Warszawa: Jak się te rozmowy zakończyły?
Pracownik Mostostalu-Warszawa: Ustaliliśmy ostatecznie, że oni zlecą do Instytutu Badawczego Dróg i Mostów ponowne badanie szorstkości tych odcinków, żeby sprawdzić czy ten wynik ostatni jest najkorzystniejszy, a przy którym droga hamowania jest prawidłowa! Czyli pomimo to, że ten wskaźnik szorstkości nie jest taki, jak podany jest w specyfikacji, to daje to możliwość jak gdyby bezpiecznego korzystania z tej drogi. Bez potrzeby stawiania znaków ograniczających prędkość (...).