(GRYFICE) W ślepej uliczce, naprzeciw Sądu Rejonowego w Gryficach, w pobliżu głazu Marszałka Józefa Piłsudskiego, w dniu 3 października 2011 roku w godzinach wieczornych protest głodowy rozpoczął pan Eugeniusz Kopacki ze Szklarskiej Poręby.
Opowiedział nam o przyczynach desperackiego kroku i swojej tragedii, jaką jest brak kontaktu z własną córeczką w wieku 6. lat.
- Mieszkam w Szklarskiej Porębie, tj. 500 km stąd. Od 3 lat przyjeżdżam tutaj do sądu rodzinnego, bo w tym powiecie mieszka moja córeczka, a konkretnie w Gąbinie, 7 kilometrów od Trzebiatowa.Mieszka w środowisku „patologicznym”. Chodzi o moją teściową i żonę. W tym domu jest bicie, krzyki i przemoc. Dziecko biją po twarzy. Wiecie co? Dzięki Bogu teraz sąsiedzi przerywają zmowę milczenia. Sąsiedzi przedtem milczeli, teraz się oburzyli, bo one zachowują się jak furie do wszystkich ludzi. Nie ma ludzi dobrych, nie ma ludzi szlachetnych na tym świecie, tylko one.
Dzisiaj czytałem w aktach sądowych i jestem aż mile zaskoczony, że w końcu coś wychodzi i ludzie coś mówią. Tylko zachodzi pytanie czy Wysoki Sąd, a ja mówię to i nie ukrywam - ironicznie, ten Wysoki Sąd dla mnie to jest bezprawie, to nie jest sąd. Sąd, który umarza, odracza sprawy, bo ja, jako ojciec w pełni praw rodzicielskich i w pełni świadomości nie mam prawa jednego dnia spędzić z dzieckiem! Od 14 czerwca 2008 roku ani jednego dnia. W tej chwili dziecko jest tak nabuntowane, że nie wiem co dalej.
Badania w RODeK w Szczecinie były prowadzone (Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno Konsultacyjny w Szczecinie - przyp. red.). Na wyniki badań czeka się pół roku. Pani z RODeK napisała, że 4,5 godziny trwały badania i napisała także, że do opieki nad dzieckiem mam takie same predyspozycje, jak żona.
Dla Sądu Rodzinnego w Gryficach to jest za mało. Prowadzili wywiad środowiskowy i wszystko dobrze; sprawdzili mi warunki mieszkaniowe i wszystko dobrze. I teraz wniosek o kontakt z dzieckiem. Pierwszy kontakt ustalił sąd od godziny 11. do godziny 16. w miejscu zamieszkania matki, co drugi weekend. Miejsce zamieszkania matki to według mojej żony - przy płocie. Mówię więc, że moje dziecko mieszka pod adresem Gąbin, a nie Gąbin - płot. Ale nie wpuszczono mnie do mieszkania. Przyjeżdżamy zimą na Julii urodziny, mój ojciec 80 lat i mama 70 lat. Stoimy na mrozie. Po dwóch godzinach mówię do żony - albo idziemy do mieszkania albo wsiadamy do auta. Z tyłu busa siedzi moja mama, czyli babcia Julii i bawi się z wnuczką. Siadam z tyłu i próbuję zamknąć drzwi samochodu. Żona zaczyna szarpać drzwiami, dziecko zaczyna płakać. Odwiedziny przerwane.
Teraz ostatnie spotkanie było w pizzerii 16 czerwca br., bo teraz mam już bez obecności żony odwiedziny. Wywalczyłem nowe odwiedziny - mówię tak chaotycznie, bo chcę dużo powiedzieć, może niepotrzebnie się spieszę. Po prostu wywalczyłem teraz, że mam tylko odwiedziny bez niej, ale jedynie w pierwszy weekend miesiąca w piątek od godziny 15. do 18. w Gąbinie, czyli przy płocie, i w sobotę od godziny 10. do 18. poza Gąbinem bez matki. Wnioskowałem o kuratora dla matki, czyli żony, żebym czuł się bezpiecznie na wypadek, gdyby chciała mnie uderzyć, to będzie wiedziała, że może ktoś to sprawdzi. Chodzi o to, żeby się po prostu bała.
Będę stał tu naprzeciw sądu do skutku. Nie wiem, co osiągnę, to jest protest głodowy. Chciałbym, żeby mój protest dotarł do jak najszerszej opinii społecznej, bo jak ja tu umrę pod tym sądem, to będzie tak, że przyjechał wariat ze Szklarskiej, jakiś oszołom i protestował. Ja mogę tu klęknąć przed wami i pod przysięgą powiedzieć to, co za chwilę powiem.
Poznałem żonę, jak miałem 40. lat. Bylem kawalerem. W pewnym momencie pojawiła się dziewczyna w Szklarskiej Porębie, ona mnie poznała, a może ja ją, w każdym razie zaczęło się. Wiedziałem, że dziewczyna jest chora, że ona ma bardzo krzywy kręgosłup. Wiedziałem, że nie pójdzie do pracy. Wiedziałem, że ma córeczkę, która zaraz pójdzie do pierwszej klasy i mówię, że będzie fajnie. Bo jak przyjdę do domu po pracy, to będę miał w nim przyjaciela, będę miał z kim pogadać, herbaty się napić itd. Po roku wzięliśmy ślub i w pierwszy dzień po ślubie ja obraziłem teściową. Powiem dlaczego; ująłem się za żoną i od tego czasu przez 3 lata miałem „wbijany nóż”. Czyli były knute na mnie jakieś donosy. Byłem taksówkarzem, zawiesiłem działalność, ale jak kogoś podwiozłem, to już był donos do skarbówki, żona na męża. Ja robiłem wszystko, żeby utrzymać rodzinę. Jej pierwszy mąż miał podobną sytuację. Wytrzymał w tym domu 3 lata i po 3 latach wyrzuciły go z domu. Też jak ja zostawił w tym domu swoje dziecko. Ja chodziłem, prosiłem po różnych instytucjach o pomoc, dlatego tu stoję i protestuję, bo już dość tego. Interwencje kryzysowe, Mopsy, Gopsy, policja, prokuratura, wszędzie byłem i prosiłem. Do tej pory nic. Bo matka jest wspaniała, cudowna itd. Nikt nie chce wierzyć w to, jak było. Mówię, że np. córka z pierwszego małżeństwa idzie rano do szkoły, matka wstaje 2 minuty po 7., a dziecko po godzinie 7,15 ma autobus. Prawie codziennie, 2 - 3 razy w tygodniu, dziecko idące do szkoły dostaje w twarz tak, że głową z tyłu uderza w ścianę. Ja to wszystko mam opisane. Ale nikt na to nie reagował, nikt. Dziecko szło do szkoły zawsze zapłakane. Ja chyba nie jestem mężczyzną, bo jak powinien w takiej sytuacji zachować się mężczyzna? Nie wiem! Pytałem dzielnicowego, jak mam się zachować? Jak ją raz chwyciłem mocno za rękę, to za 15 minut była policja. Jej nawet uwagi nie można zwrócić. Mnie nie wolno nic, a jej wolno wszystko. Na dzieci krzyczeć, wrzeszczeć, pięścią bić po plecach, a mnie nie wolno zwrócić uwagi.
Wiedziałem, że na żonę biorę kobietę, która ma dziecko, wiedziałem, że trzeba im zapewnić byt itd., ale chciałem troszeczkę tej czułości, tej miłości, a tu nic. Nic nie wolno wymagać i za to, co mi żona zrobiła, powinienem ją nienawidzić za to wszystko. A ja jej po prostu współczuję.
Sąsiedzi przerwali w tej chwili zmowę milczenia, może zacznie coś się dziać. Moja żona opowiadała mi, jak wyglądało jej dzieciństwo. Była wychowywana pięścią. Dlatego moja żona już we krwi ma bicie i stąd ta jej agresja. Ona nie myśli, tylko bije, później przytuli, ale po jakimś czasie. To jest silniejsze od niej, ona była wychowywana pięścią i swoją pierwszą córkę okłada pięścią, a ma 13 lat, a moja córeczka ma 6 lat.
Pani prokurator Charyton-Wójtowicz trzy sprawy umorzyła. W Gryficach spotkałem tylko jedną osobę, mądrą osobę, jest to mediator sądowy pani Marzena Pelc. Poprosiłem ją o pomoc, bo mimo wszystko chciałem ratować nasze małżeństwo, czy może tylko poprawić wzajemne relacje z żoną. Mediator Marzena Pelc sprawiła, że żona wyraziła zgodę na to, że raz w roku przyjedzie do Szklarskiej Poręby, że zgadza się na to, żebym co trzy miesiące widział się z dzieckiem nawet przez tydzień. To było we wrześniu, ale w grudniu na kolejnej rozprawie w sądzie rodzinnym, żona wstaje i mówi: „Pani mediator mnie omamiła, ja się ze wszystkiego wycofuję”. Żadna kara jej za to nie spotkała. W tym dniu, kiedy wycofała swoją zgodę, ja złożyłem wniosek i powołałem 18 świadków na ograniczenie władzy rodzicielskiej. Nieświadomy tego, bo ja wtedy planowałem pozbawić ją władzy, bo chodzi o to bicie, nie pozwolę na to, żeby moje dziecko było bite czy katowane. Ale pani prokurator Charyto-Wójtowicz ciągle mówi: dowody, dowody. Raz, jak z córeczką byłem na placu zabaw, to może zachowałem się perfidnie i brzydko, bo nagrałem własne dziecko - mogę dać płytę z nagraniem - na piaskownicy. Zadałem jej wtedy pytanie - czy mama bije? Odpowiedziała - bije, bije, zamyka w ciemnej łazience. Nagranie to dostała pani Charyton, ale czy oglądała, to tego nie wiem. Nie ukrywam swojej antypatii do tej pani, bo ona nie patrzy w oczy i nie mówi do człowieka, ona mówi w podłogę. Pojechałem ze swoją mamą na rozmowę do niej, to ona patrzy w podłogę i mówi, że to czy tamto mam napisać. Wyjaśniam, że pisałem już trzy razy, a ona znowu swoje, patrzy w podłogę i mówi - proszę to napisać. Fajna osoba, która teraz mnie wysłuchała i coś tam doradziła, to szefowa tych prokuratorów, młoda kobieta, ale bardzo miła i rzeczowa. Mogę mówić co chcę, bo już nie mam nic do stracenia, benzyna i koniec ze mną. Ja stąd nie odjadę, dopóki oni wszyscy nie wezmą się do roboty. Oni, tzn. ten w cudzysłowie Wysoki Sąd Rodzinny, to antyrodzinny sąd. Przyjechałem tutaj nie przygotowany do protestu. Choć z zamiarem protestu i czegoś jeszcze noszę się od lat. Przyjechałem na odwiedziny i też myślałem; protestować, czy nie protestować, bo co powiedzą ludzie? Niech się weźmie do roboty, a nie tutaj będzie idiota urządzał protesty.
Czuję, że straciłem dziecko. Czasem nawiązuję ten dialog w rozmowie telefonicznej, jak teściowej nie ma w domu, to nawet fajnie nam się rozmawia. Ale jak teściowa wchodzi do mieszkania, to od razu następuje zdawkowa rozmowa. Podpadłem między innymi za to, że nagrałem dziecko w piaskownicy, bo to miał być dowód. Pani Charyton-Wójtowicz ciągle mówiła - dowody, dowody, więc nagrałem wszystko. Kiedy zapytała mnie, czy mam dowody, odpowiedziałem, że mam, ale boję się wysłać, ponieważ jak to wyślę, to żona będzie się mścić na mnie i nie da mi przez miesiąc dziecka do telefonu. Mówię słowo w słowo, jaka była rozmowa z panią prokurator. Zadała mi też pytanie - to na kim panu bardziej zależy, na sobie czy na dziecku? Oczywiście, że na dziecku - odpowiedziałem. To proszę mi to wysłać - poleciła pani prokurator i koniec rozmowy.
Trzy tygodnie zwlekałem z wysłaniem tej płyty, po trzech tygodniach do tej płyty dołączyłem pismo, że bardzo proszę, żeby żona nie dowiedziała się, że ja tą płytę nagrałem i żeby dziecko przesłuchać delikatnie, w niebieskim pokoju. W jakimś sądzie odbyła się sprawa nad moją płytą. Nawet nie wiem gdzie i sprawa została umorzona. Do dzisiaj nie wiem, czy ktoś słuchał tych nagrań, ale przez to tak podpadłem, że przez miesiąc nie było dziecka przy telefonie. Do żony przyjechała policja, śledcza pani Hołod z Trzebiatowa, i od razu powiedzieli, że ojciec ma nagranie. Pytam, czemu tak to robicie, przecież prosiłem, żeby to była tajemnica, a oni wszystko skopali, bo nikt nie chce poznać prawdy, nikt.
Teraz było zdarzenie na badaniach RODeK; badania były po to, żebym mógł nawiązać nowe kontakty z dzieckiem, ale to pół roku się czeka. We wrześniu w tamtym roku złożyłem wniosek, badania były 4 stycznia. Przez miesiąc i dwa dni Szczecin zwlekał z wydaniem opinii, to znaczy na maksa czekali. Tu zanim się to potoczy itd. sprawa się zakończyła tym, że mam kontakty w 1. weekend miesiąca. Jeżeli chcę mieć jakiś kontakt z dzieckiem w święta, to sąd mówi, że muszę składać kolejny wniosek. Pierwsza rozprawa była 26 września, następna będzie po wywiadzie środowiskowym u mnie, który był niedawno i stwierdzili, że wszystko jest okey i jak mi jeszcze zrobią następne badania RODeKa, to znowu będę czekał pół roku i święta miną. To jest wszystko chore.
* * *
Trudne sprawy poplątanych ludzkich losów. Fakt, że pan Eugeniusz Kopacki podjął protest głodowy, zgłosiliśmy w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Gryficach, a oni niech się zajmą tym dalej, tzn. chodzi nam o zdrowie tego pana i o jego sprawę. Z panem Eugeniuszem rozmawialiśmy 4 października i wiemy, że wiadomość o jego proteście zatacza coraz szersze kręgi i należy mieć nadzieję, że wszystko zakończy się dobrze. Był już na rozmowie z nową prezes Sądu Rejonowego w Gryficach panią Krystyną Murawko i doskonale wie, że prezes sądu zawiłości jego rodzinnych spraw nie rozwiąże jednym pociągnięciem pióra. Ale czy to uspokoi desperata? MJ
Kryśka daj mu tego bachora, bo będziesz miała przychlasta na sumieniu!
~Pirnaw
2011.10.25 19.48.46
I co zmarł ten Kopacki czy Krysia się udo-b-ruchała :-)))))))
~Tata
2011.10.19 17.09.18
Czy Pan Kopacki wciąż protestuje?
~Nikt
2011.10.07 08.03.02
I wszystko jasne :) Kazik wytłumacz mi jedną sprawę. Z ulotki PO wynika, że wszystkie inwestycje w powiecie to zasługa Konstantego. Ale ty Kaziu mówiłeś w swoim czasie, że to twoja zasługa i tych co idą razem z tobą. To jak to w końcu jest ? A teraz mnie namierzajcie :)
~Jarun
2011.10.07 07.33.03
Używając Proxy, ukrywam swój IP. Za pomocą IP i Google maps - nie można namierzyć z jakiego miejsca pisze. Podaje z dokładnością do 30 km. Kiedyś pisałem z Płot, ktoś radośnie wrzasnął: mamy cię piszesz z Goleniowa. Rzeczywiście sprawdziłem i mi wyszło, że piszę z Goleniowa w drodze do Mechowa. Szczerze-nigdy nie jechałem tą drogą, ani nigdy tam nie byłem. To nie GPS ! Można pisać też z kawiarenki Internetowej, Urzędu Pracy, biblioteki. Co do namierzania. Jest to nielegalne. Jakim prawem? Tu działa ochrona danych osobowych. Przykładowo, jakimś cudem (hakerstwo) ciebie namierzam i podaję do wiadomości, że taki to a taki pisze, że X -jest złodziejem ! Ty podajesz mnie do sądu. Moje dane ustala prokuratura. I za naruszenie ochrony o danych osobowych, za nielegalne posiadanie informacji (przeważnie włamanie) i za szkody (ty powiesz,że z tego powodu nie chcą cię zatrudnić albo wyrzucili z pracy)...i co. ..dupa zimna?! Z komórki mogą mieć twój numer, ale kto kryje się za tym numerem, to nie wiadomo. Poza tym, ty masz prawo pożyczyć mi komórkę, a ja mam prawo pisać, albo ją zgubić. Druga sprawa: ty znasz kto to jest Jarun, włamałeś się do mego komputera. Idę na Policję i mówię o włamaniu! (obawiam się, że opróżnisz moje konto bankowe, lub dokonasz zakupów na moje konto-Policja z urzędu i zgłoszenia Cię ściga. Powiesz, że tej posłance z PJN, ktoś się włamał i z jej poczty wysyłał obrażliwe @-maile. Nie wierz! Sama dla hałasu "pokrzywdzonej" zleciła to ! Sprawa jakoś dziwnie wycichła !Ja mam gdzieś teraz proxy, albo zmienianie swego IP. (Mogę tak zmienić, że będzie wychodzić, że pisze z Niemiec, Anglii, czy USA!) Mnie to zwisa. Dopóki moje pisanie nie zagraża porządkowi publicznemu (nie grożę, że podłożyłem boombę, kogoś zabiję. ..itp) mogą mnie pocałować w dupę. Wolność słowa ! Możesz napisać, że Urzednicy to pasożyty! Oczywiście nie możesz powiedzieć, że starosta to kurwa (chodzi mi o starostę na Gwadelupie ;-)!). Powtarzam za papieżem: nie lękajcie się (łyczki) !
~Ryś
2011.10.06 21.00.09
Bezprawie i anarchia.Do kogo ma się zwrócić zwykły człowiek o pomoc?NIE MA W POLSCE TAKICH INSTYTUCJI !! Brawo PO wspierana przez Razem zrobimy więcej
~
2011.10.06 20.36.17
Jarun, widzę że jesteś " obcykany " w temacie. Powiadasz, że używasz proxy i jesteś spokojny. A powiedz mi czy ja pisząc posty z komórki mogę być namierzony ? Dotatkowo zabezpieczam się. Wchodzę do komórki i tam piszę sobie. Dzięki za odpowiedź.
Krysia -kochamy cię. Gdybyś ty była na bilbordzie rozebrana, to byś wygrała każde wybory!
~Lucic
2011.10.06 17.24.10
I ja: mniam, mniam. ..;-)
~Pirnaw
2011.10.06 17.23.28
Ja też!
~Jarun
2011.10.06 17.22.16
Sędzina Krystyna Murawska ładna panienka/pani, zbyt łada i zbyt młoda, aby mogła być mądra, rozważna, stateczna. Chętnie bym z tą panienką pofiglował :-)
Jarun jako nieliczny rozumie siłę słowa pisanego i widać że potrafi to wykorzystywać podpuszczając zabłąkane duszyczki i widać że ma niezłą zabawę na tym forum, a oni zastanawiają się kim jest ten Jarun, mają problem GG postawiona jest na zagranicznym serwerze i jak to sprawdzić kim jest ten Jarun :-)
~Jarun
2011.10.06 15.56.47
Więc się jednak na mnie poznałeś chamie (pogardliwe określenie chłopa) żem książe !
~trzebiatowiak
2011.10.06 15.48.37
Jarun - Czytaj lebiego coś więcej oprócz własnych postów, to może, przy odrobinie wysiłku coś zrozumiesz... Sorry ty tego pojęcia nie znasz, bo skąd. Książe ty wielki jesteś, że kogoś pouczasz ćwoku zapyziały.