Dramat przy ul. Kościuszki! Brat zabił siostrę i jej synka
W nocy z 7 na 8 października w bloku mieszkalnym nr 8 przy ul. Kościuszki rozegrał się dramat. Brat w bestialski sposób zamordował siostrę i jej trzyletnie dziecko – chłopca. Warto tutaj zaznaczyć, że stało się to w odległości około 60 metrów od siedziby Prokuratury Rejonowej w Gryficach.
Jaka jest geneza krwawego rozrachunku z rodzeństwem, trudno ocenić. Faktem jest, że morderca 4 października wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał 8.letni wyrok za malwersacje, paserstwo i handel narkotykami.
Tragedię odkrył konkubent zamordowanej i ojciec chłopca. Policja natychmiast zablokowała drogi wyjazdowe z Gryfic. Patrole pojawiły się na mieście. Szukano podejrzanego o mord brata. Praktycznie panika opanowała miasto. Opowiadano, że Marian B. ma listę osób do odstrzału, ponoć miał pistolet i nóż. Ale w takich wypadkach zawsze rodzą się różne wersje. Powtarzać nie będziemy. Nie możemy też twierdzić, że zamordowana kobieta szukała pomocy w pobliskiej prokuraturze, czy też na policji, choć o tym dużo się mówi. Jak było? Wie ta, która nie żyje. Co prawda w Kronice Szczecińskiej jeden ze znajomych twierdził, że była u nich i opowiadała z płaczem o groźbach brata. Jak widać, nikt się tym nie przejął.
W wyniku intensywnych działań policji, bandyta został ujęty na dworcu PKP w Gorzowie Wielkopolskim 8 października. W dniu następnym w godzinach porannych został przetransportowany do Komendy Powiatowej Policji w Gryficach. Od tej też pory przy Komendzie zbierał się tłum ludzi. Wielu chciało zobaczyć mordercę siostry i jej dziecka. Prokurator Mejna, który wyszedł do dziennikarzy różnych stacji telewizyjnych, stwierdził, iż zatrzymany przyznał się do zabójstwa i wyraził skruchę. Motywem zbrodni podobno były kwestie jego zamieszkania w mieszaniu, z którego poszedł do więzienia, jak też kosztów utrzymania, jakie spadłyby na siostrę. Za popełniony czyn grozi mu dożywocie.
Wśród mieszkańców Gryfic zgromadzonych przy Komendzie Policji przeważała opinia, że dożywocie, to żadna kara. To kara, za którą my wszyscy będziemy musieli płacić, by morderca miał zapewniony wikt i opierunek do końca życia. Praktycznie wszyscy mówili o przywróceniu w Polsce kary śmierci. Pewnie mają rację, bo i po co utrzymywać kogoś, kto podniósł rękę na trzyletnie, bezbronne dziecko? Tego nie można tłumaczyć żadnymi względami humanitarnymi. Zamordował ich z premedytacją w czasie snu. Jeszcze 10 października przed Komendą o godz. 8.30 były zamontowane kamery telewizyjne. Mają go wywieźć do Szczecina. Czy będzie wizja lokalna? Prawdopodobnie.
W tym wszystkim trudno jest zrozumieć, jak to się stało, że do więzienia idzie człowiek za malwersację, paserstwo i handel narkotykami, a z więzienia wychodzi morderca, który w trzy dni po opuszczeniu murów więziennych morduje z zimną krwią siostrę i jej dziecko. Gdzie resocjalizacja i psycholodzy więzienni? Czy naprawdę nikt nie wiedział, jak groźny człowiek wychodził z więzienia? M