(GRYFICE) Informację o spotkaniu z autorką pięciu książek, modelką i aktorką z serialu „M jak miłość” p. Agnieszką Fitkau-Perepeczko przyjęliśmy dość sceptycznie. Wydawało się, że piątkowy wieczór dn 23 lutego br. godz.20.00, to dość późno na spotkania inne niż rodzinne. Wielką optymistką była pomysłodawczyni i organizatorka spotkania dyr. Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gryficach p. Zofia Czasnowicz.
Przyznajemy rację pani dyrektor, publiczność nie zawiodła. Czytelnia dla dorosłych była wypełniona wielbicielami Simony z serialu „M jak miłość” w dużym holu biblioteki stali(część siedziała) spóźnialscy, ale i tak słyszeli, co pani Agnieszka Perepeczko mówi o swoim życiu i mężu Marku. Pomijamy wspomnienia romantycznych chwil z życia obojga, o których mówiła p. Agnieszka, bo tylko Ona wie ile w trwającym 46 lat związku małżeńskim było miłości połączonej z przyjażnią. Ukończenie studiów teatralnych dało jej angaż w Teatrze Komedii. Mniej więcej w tym czasie Dom Mody Polskiej ogłosił konkurs na modelkę, która miała prezentować Modę Polską na Targach Wełny w Australii. Traf chciał, że z 9 tysięcy kandydatek nie wybrano żadnej, ktoś wskazał młodziutką aktorkę z Teatru Wielkiego i to była właśnie ta, jedyna poszukiwana Agnieszka Fitkau. Propozycję przyjęła, wyjechała z kolekcją Mody Polskiej do dalekiej Australii. Przez 12 tygodni grała, jak sama mówi: „rolę modelki nie będąc modelką”. Praca była mordercza, dziewięć pokazów w ciągu dnia. Ale była piękna, młoda i uwielbiana przez Polaków osiadłych na tamtym kontynencie. Przyjeżdżali pokonując 500- do 600 km, żeby obejrzeć kolekcję, ale i rodaków z ojczyzny do której, jak im wmówiono, nie było wolno wracać. Pamięta tamtą sympatię, życzliwość okazywaną na każdym kroku, pamięta również płacz ziomków z tęsknoty za Polską. A ona i stroje ludowe, które prezentowała, były Polski namiastką. Kolekcja Mody Polskiej i jej modelka odniosły wówczas ogromny sukces. Pisała o tym ogólnopolska prasa mówiono w TV. Po latach z przyczyn różnych ponownie wyjechała do Australii. Ale już nie spotkała się z uwielbieniem ani ze zwykłą ludzką życzliwością. Nie było też płaczu Polaków nad sobą i utraconą ojczyzną. Spotkała mur milczenia, dezaprobaty. Pewnie myśleli, że będzie chciała żyć na ich koszt. Nie chciała. Brat pożyczył rozklekotany samochód i aparat fotograficzny, Wskazał restaurację, gdzie można fotografować uroczystości rodzinne-chrzty, śluby itp balangi. Fotografowała za marne pieniądze i w ciągłej pogoni za nimi, by się utrzymać przy życiu. Kapitalizm ma twarde prawa. Życzliwość znalazła wśród rodzin włoskich, irakijskich, greckich, ale nie wśród Polaków. (Jesteśmy dobtym narodem, ale na obczyźnie się nie sprawdzamy. Wystarczy oglądać telewizję, by wiedzieć, że z wzajemną miłością, nie radzimy sobie w żadnym kraju). Po trzech bardzo trudnych latach otwiera swoją firmę fotograficzną w której jest równocześnie stylistką. Los się odmienia. Już nikogo nie szuka, by zrobić zdjęcie, sami przychodzą. O tym okresie mówi: „Wiem, co znaczy praca, ciężka praca. Ale tamta praca dała mi, jakby skórę krokodyla. Jestem wytrzymała, jestem ubezpieczona na każdą okoliczność. To dzięki mojej mamie, która uczyła, że można żyć skoromnie bez niezawiści, zazdrości o cokolwiek. Tak żyłam. Tak żyję.”
Dziś emanuje ciepłem, które rodzi w człowieku takie same ciepło i myśli się, że wszechobecna miłość ogarnia świat. Takie były nasz wrażenia, kiedy słuchając, co mówi ukradkiem obserwowaliśmy uczestników spotkania. Rola Simony w serialu „M jak miłość” miała być krótka, pojawi się i znika. Życie jednak samo nakreśliło scenariusz, bo ten serial kreśli samo życie, rolą scenarzysty jest tylko uchwycenie trwających chwil. O swojej w nim roli mówi: „jestem lekko prowokująca, lubię się stroić, ale jestem zwykłym dobrym człowiekiem”. A to w większości cechy Agnieszki Perepeczko.
Dzięki dyr. MBP p. Zofii Czasnowicz mieliśmy możliwość przez dwie godz. słuchać barwnych i czasem smutnych wspomnień z życia kobiety pięknej, silnej wewnętrznie, ciągle młodej aktorki, autorki książek: „Babie lato, czyli bądź szczęśliwa całe życie”, „Fascynujące podróże gwiazd... i moje”, „S jak serial”, „Fascynacje kulinarne gwiazd”, „Śniadanie w łóżku i inne rozkosze...kulinarne”. Żony naszego Janosika, którego talentu nigdy nie odkryto, bo tak było wygodnie. Młody i piękny zagrażał miernotom, które zaśmiecały film polski i teatr np. telewizyjny. Szkoda, ale nie on jeden został niedoceniony.
To był piękny wieczór, piękne i pouczające spotkanie. Mamy nadzieję, że za jakiś czas spotkamy w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gryficach równie interesujących twórców naszej kultury. (maja)